Jeden z kanałów brytyjskiej telewizji zamierza wyemitować polityczną wersję popularnego "Idola". Zwycięzca programu miałby się znaleźć na listach wyborczych jako kandydat niezależnych. Takie mieszanie polityki z rozrywką zaniepokoiło polityków.
Uczestników programu czeka nie lada zadanie. Będą musieli przetrwać agresywny wywiad znanego dziennikarza, i rzeczowo odpowiadać na pytania, zadane przez obecną w studiu publiczność. Sformułują też własny manifest polityczny. Zwycięzca wyłoniony zostanie drogą głosowania przez samych telewidzów.
Jeśli program zdobędzie podobne zainteresowanie jak rozrywkowy "Idol", wówczas milionom ludzi przypadnie do gustu kandydat, który potencjalnie może zostać deputowanym do Izby Gmin.
Ten medialny chwyt nie podoba się komisji, stojącej na straży obowiązującej w Wielkiej Brytanii procedury wyborczej. Niektórzy politycy już oskarżyli telewizję wręcz o prostytuowanie przyjętych form demokracji.
Twórcy programu są innego zdania. Twierdzą, że pragną w ten sposób skłonić społeczeństwo do większego zaangażowania w sprawy państwowe i świeżego spojrzenia na obowiązki obywatela..
Na finalistów "Idola" na Wyspach głosowało łącznie ponad 8 mln ludzi. To wielokrotnie więcej niż liczy którakolwiek z brytyjskich partii politycznych