Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych zapowiada wielką manifestację 11 listopada. Nauczyciele, kolejarze i górnicy mają iść przez Warszawę w obronie strajkujących pracowników Polskich Linii Lotniczych LOT. Ogłosił to szef OPZZ Jan Guz. Protestujący przed siedzibą LOT-u nie składają broni. Natomiast prezes PLL LOT Rafał Milczarski zapowiedział w Porannej rozmowie w RMF FM, że Zarząd Polskich Linii Lotniczych LOT złoży dzisiaj doniesienie do prokuratury w sprawie strajku w spółce. Zawiadomienie ma dotyczyć zastraszania pracowników.

REKLAMA

Prezes LOT-u Rafał Milczarski, gość Porannej rozmowy w RMF FM zapowiedział złożenie wniosku do prokuratury w sprawie gróźb wobec niestrajkujących pracowników swojej firmy. Zbieram dowody i dzisiaj kierujemy wniosek do prokuratury, bo jestem głęboko zaniepokojony tym, że pracownicy LOT, którzy decydują się latać, czyli są po stronie firmy i pasażerów, są poddawani brutalnej, nieuzasadnionej niesprawiedliwej presji - mówił.

Milczarski twierdził, że osoby, które nie biorą udziału w strajku, są zakrzykiwane i piętnowane przez protestujących. Ja mam też obowiązek myśleć o osobach, które są w firmie i pracują. One też potrzebują komfortu psychicznego, bo wykonują ciężką pracę - argumentował.

Zarząd ma dla strajkujących pracowników ofertę. W zamian za przerwanie protestu oferuje im powrót do pracy i to nie w ramach samozatrudnienia, a na normalną umowę o pracę.

Natomiast 67 osób zwolnionych dyscyplinarnie może wrócić do pracy, ale dostaną umowę o pracę wyłącznie na czas określony. Zostaną także zdegradowani o jeden poziom zawodowy. To oczywiście będzie się wiązało z niższymi zarobkami.

Prezes Milczarski twierdzi, że dla zwolnionych nie ma szans powrotu do starych warunków zatrudnienia, bo to zachęcałoby do kolejnych strajków. Te osoby zorganizowały strajk wbrew prawu. Polska nie jest krajem bezprawia - mówił.

Nie składamy broni - mówią nam ci, którzy protestują przed siedzibą firmy. Przyznają, że nie jest łatwo: dziś pogoda jest po ich stronie, ale ostatnie dni to był deszcz, wiatr, nerwowe negocjacje, a nawet problem z dostępem do toalet.

Te ciężkie warunki powodują, że to nas umacnia na tej zasadzie: to co cię nie zabije, to cię wzmocni - mówił jeden z protestujących.

Protestujących przed siedzibą PLL LOT jest ich coraz więcej. Zapowiadają, że zostaną z transparentami i flagami do późnego wieczora.

OPZZ zapowiada na 11 listopada wielką manifestację poparcia

OPZZ organizuje manifestację, by zmusić rząd i premiera do tego, by wreszcie zainteresowali się sprawą i przekonali zarząd LOT-u do cofnięcia zwolnienia strajkujących i do przywrócenia normalnych - etatowych - zasad zatrudniania pilotów i stewardess.

Dla władz LOT-u to stanowisko związkowców nic nie zmienia. Zarząd spółki otrzymał decyzję sądu, który odrzucił zażalenie związkowców na zakaz strajku. Według spółki to kolejne potwierdzenie tego, że strajk jest nielegalny.

Strajkujący w LOT-ie związkowcy zapowiadają rozszerzenie protestu.

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych obiecuje, że już w sobotę przed siedzibą LOT-u pojawią się górnicy, kolejarze i nauczyciele. To będzie demonstracja wsparcia dla tych, którzy protestują - mówił szef sekcji transportowej OPZZ Leszek Miętek. Jeżeli ta demonstracja nic nie da, to 11 listopada - w Święto Niepodległości - związkowcy zorganizują ogromną manifestację w obronie załogi LOT-u.

"Solidarność" z LOT nie popiera strajku

Rzecznik NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski poinformował, że koledzy z "Solidarności" z LOT podpisali porozumienie, nie popierają strajku i nie uczestniczą w tym sporze. To ich suwerenna decyzja - podkreślił.

W ten sposób rzecznik "Solidarności" skomentował prośbę OPZZ o poparcie.

Czwartek jest ósmym dniem strajku związkowców w LOT. Zorganizował go Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy. Uczestnicy strajku dobrowolnie powstrzymują się od pracy. Pikietują na terenie siedziby spółki w Warszawie. Związkowcy domagają się przede wszystkim przywrócenia do pracy przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona z pracy, a także przywrócenia do pracy 67 osób dyscyplinarnie zwolnionych oraz dymisji prezesa PLL LOT.

Rzecznik PLL LOT Adrian Kubicki twierdzi, że zarząd jest otwarty na rozmowy z protestującymi. Niestety strona związkowa chce, by tylko liderzy związkowi z nami rozmawiali. Protestujący nie odpowiadają na nasze zaproszenie. Zarząd jest tym zdziwiony - powiedział.

Z danych LOT wynika, że w sumie w firmie pracuje ok. 1,3 tys. stewardes i 700 pilotów. Spółka zatrudnia około 3 tys. pracowników. PLL LOT należą do Polskiej Grupy Lotniczej, która w 100 proc. należy do Skarbu Państwa.

(j.)