Licealiści z Łodzi uwalniają ulubione lektury. Celowo gubią książki w różnych punktach miasta. Po co? Aby książki nie kurzyły się na półkach tylko wędrowały z rąk do rąk. Młodzież liczy, że zagubione książki trafią w dobre ręce tych, którzy najpierw je przeczytają, a potem uwolnią je dla innych.

REKLAMA

Na Zachodzie takie gubienie książek nazwano "bookcrossing". Wpadł na to amerykański programista komputerowy.

W Polsce znalazł kreatywnych naśladowców. Z uczniami i polonistą Sylwią Nowińską z XXX Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi rozmawiał reporter RMF Marcin Wąsiewicz:

18:10