Amerykański rząd wprowadził ograniczenia w programie sprowadzania z zagranicy studentów do pracy wakacyjnej w USA, ponieważ mnożą się zażalenia, że są oni wyzyskiwani przez pracodawców.
Departament Stanu ogłosił ograniczenia dotyczące liczby przyszłych uczestników programu znanego pod nazwą "Work and Travel" (Praca i podróż), z którego korzystają m.in. młodzi Polacy. Wprowadzono też moratorium na zgłaszanie nowych sponsorów, czyli firm gotowych zatrudniać studentów obcokrajowców.
Od prawie roku media w USA donoszą o przypadkach eksploatacji studentów przez pracodawców - płaceniu niektórym po 1 dolarze za godzinę, fatalnych warunkach pracy i zakwaterowaniu niezgodnym z wcześniejszymi umowami. Okazało się też, że jedną ze studentek zmuszono w nocnym lokalu do pracy w charakterze striptizerki.
W sierpniu cudzoziemscy studenci zatrudnieni w fabryce znanego producenta czekolady Herschey w Pensylwanii zbuntowali się i rozpoczęli protest. Płacono im tam tak mało, że po potrącaniu im opłat na czynsz zostawały im grosze.
Sponsorowany przez Departament Stanu program, którego uczestnicy przyjeżdżali do USA z wizami J-1, w ostatnich latach nabierał rozmachu - w 2008 r. przyjechało w ten sposób do pracy w Ameryce ponad 150 tysięcy studentów.
Jednak po kryzysie i recesji w USA, wskutek której bezrobocie zwiększyło się do ponad 9 procent, pracodawcom jest łatwiej dyktować warunki, a przyjezdnym studentom trudniej znaleźć alternatywną pracę.