Niespodziewany zwrot ws referendum, dotyczącym odwołania demokratycznego gubernatora Kalifornii, Graya Daviesa. Zaledwie dzień po tym, jak kalifornijski sąd apelacyjny wstrzymał bezterminowo referendum, przewidziane na 7 października, sędziowie apelacyjni postanowili, że jeszcze raz rozpatrzą tę sprawę. Ale tym razem debata odbędzie się w szerszym, 11-osobowym gronie.
Niezadowoleni przeciwnicy Graya zapowiedzieli wniesienie apelacji do Sądu Najwyższego USA. Zdaniem republikanów, sędziowie apelacyjni, mianowani przez demokratów, kierowali się motywami politycznymi: Decyzja sądu to kpiny z demokracji, jednocześnie ignorowanie woli ponad dwóch milionów mieszkańców Kalifornii, którzy podpisali petycję w sprawie wcześniejszych wyborów - mówił jeden z przedstawicieli partii republikańskiej.
Trójka sędziów, uznała że wynik referendum może zostać wypaczony przez zainstalowane w niektórych kalifornijskich hrabstwach przestarzałe maszyny do głosowania.
Owe urządzenia dziurkują odpowiednie oznaczenia przy nazwiskach kandydatów - właśnie taka metoda głosowania doprowadziła do sporu o wyniki wyborów prezydenckich na Florydzie przed trzema laty. Wtedy Demokraci zakwestionowali zwycięstwo republikanina George Busha.
23:30