Dostawy gazu dla Ukrainy zostaną wznowione jeśli władze w Kijowie zgodzą się na renegocjacje kontraktów. Na początek gaz dla Ukrainy ma zdrożeć o prawie 40 procent, by w przyszłym roku dogonić ceny światowe.
Sprawa jest poważna, bo blisko połowa tego surowca zużywanego przez Ukrainę pochodzi z Turkmenistanu. Kolejny wielki dostawca - rosyjski Gazprom - obiecał że utrzyma dostawy, ale nie ma mowy o ich zwiększeniu.
Większość gazu przechodzi przez Ukrainę tranzytem. Teoretycznie więc nasz wschodni sąsiad mógłby czerpać z rurociągu tyle surowca, ile potrzebuje, ale wtedy zabrakłoby gazu dla Europy Zachodniej.
Na szczęście Polska na tym nie ucierpi. Władze w Aszchabadzie zapewniają, że żądanie podniesienia ceny gazu nie ma kontekstu politycznego. A jednak - pojawiło się wtedy gdy było już jasne, że wybory prezydenckie na Ukrainie wygra Wiktor Juszczenko. Zdaniem politologów, Turkmenistan jest świadomy osłabienia więzów Ukrainy z Rosją, chce więc wymusić zmianę kontraktów.