W Niemczech pojawił się pomysł ponownego uruchomienia produkcji najsłynniejszego samochodu dawnej NRD. Tym razem trabant nie będzie jednak pojazdem przeznaczonym na rynek niemiecki. Auta, z których dumni byli niegdyś mieszkańcy Wschodnich Niemiec, miałyby być sprzedawane w Afryce.
Według pomysłodawców, trabanty ponoć świetnie dają sobie radę w warunkach pustynnych. Africar – bo tak nazywać się będzie nowy trabant – przede wszystkim trafi do salonów samochodowych w RPA. Jego cena to zaledwie 3 tysiące euro.
Produkcję trabantów rozpoczęto w listopadzie 1957 roku. Wszystkich zadziwiał materiał, z jakiego wykonywano niektóre części karoserii. W trabancie zamiast metalu pojawiło się bowiem tworzywo sztuczne.
Trabant, przez Niemców z RFN złośliwie był nazywany „volkswagenem wschodu”, ponieważ niewątpliwie był to najpopularniejszy samochód w socjalistycznych Niemczech. Z taśm produkcyjnych zjechało w sumie ponad 3 mln tych aut.
„Mydelniczka” była pierwszym samochodem, jaki przejechał przez granicę po upadku Muru Berlińskiego. Jeszcze dwa lata po jego zburzeniu (1991 r.) można było kupić fabrycznie nowego trabanta. Ostatnie modele miały nawet montowane silniki volkswagena polo.
Foto Archiwum RMF
06:25