"Formuła Bankowych Tytułów Egzekucyjnych, którym poddają się kredytobiorcy, narusza konstytucyjną zasadę równości" - uznał Trybunał Konstytucyjny, uchylając przepisy prawa bankowego dotyczące tych zapisów. Wyrok wejdzie w życie w sierpniu 2016 roku.
BTE stawia bank na pozycji sędziego we własnej sprawie, podczas gdy bank i klient powinni być równymi stronami stosunku prawnego - ocenił Trybunał. Pozycję dłużnika przy wystawianiu BTE TK ocenił jako bardzo słabą, bo przepisy prawa nie nakazują nawet bankowi powiadamiania klienta, że wystąpiono do sądu o BTE wobec niego, zaś klient - chcąc otrzymać kredyt - musi dobrowolnie wyrazić zgodę na poddanie się egzekucji, gdy nie będzie spłacał swych zobowiązań.
Pięcioosobowy skład TK uznał, że dwa przepisy - art 96 ust. 1 i 97 ust. 1 Prawa bankowego BTE naruszają zasadę równości. TK nie uchylił całego BTE i dał ustawodawcy czas do 1 sierpnia 2016 r. na uchwalenie nowych przepisów. Wyeliminowanie BTE nie grozi katastrofą dla banków. Są instrumenty równie skuteczne i też wygodne - np. weksle - wskazał Trybunał.
TK rozpoznał połączone pytania prawne Sądu Rejonowego w Koninie, który miał wątpliwości co do zgodności przepisów o BTE z konstytucją oraz Europejską konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Zdaniem sądu pytającego BTE uprawnia banki do kierowania swych wierzytelności do postępowania egzekucyjnego z pominięciem fazy sądowego postępowania rozpoznawczego, co powoduje brak równowagi między stronami stosunku prawnego poprzez silniejszą pozycję banku.
Według konińskiego sądu, ta sytuacja narusza przede wszystkim konstytucyjną zasadą równości podmiotów wobec prawa. Taka sytuacja rodzi przekonanie społeczne, iż podmiot prawny o dużej sile ekonomicznej może korzystać z rozwiązań prawnych, które uprzywilejowują go w stosunku do innych podmiotów, z uwagi na jego znaczne możliwości finansowe - czytamy w pytaniu. Prawo bankowe mówi, że otrzymujący kredyt klient banku podpisuje zgodę na poddanie się egzekucji w sytuacji, gdy nie spłaca zobowiązań, zaś sąd otrzymując z banku wniosek o klauzulę do BTE nie bada go merytorycznie, a jedynie formalnie - i ma na to 3 dni.
Wejście w życie wyroku odroczono, by "zapobiec chaosowi w obrocie bankowym" - mówiła sędzia sprawozdawczyni Teresa Liszcz. Według niej, obecnie sądy orzekające w podobnych sprawach będą musiały zwracać większą uwagę na wartości konstytucyjne. Zdaniem TK nie jest dopuszczalne wznowienie zakończonych już podobnych postępowań, aby zapobiec powstaniu wtórnej niekonstytucyjności. Ustawodawca uchwalając nowe przepisy, może stworzyć nowy instrument pozwalający bankom na ochronę swych wierzytelności - ale nie powinien być aż tak niekorzystny dla klientów banków, jak obecny BTE - powiedziała.
Bank jako wierzyciel i klient jako dłużnik - powinni mieć taką samą pozycję. Oba te podmioty są stronami tego samego stosunku prawnego - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Liszcz. Przyznała zarazem, że Trybunał nie neguje szczególnej roli banków jako instytucji zaufania publicznego. Ta pozycja banku jeszcze zwiększa przewagę nad klientem. BTE jest przywilejem zbyt daleko idącym - nawet mimo racji leżącej za tym, że bank ma obowiązek dbać o pieniądze swych depozytariuszy - wyjaśniła.
TK potwierdził, że BTE bank uzyskuje z pominięciem merytorycznego rozpoznania sprawy. Bank nie musi nawet uprzedzić dłużnika, że występuje o taką klauzulę do sądu. Wprawdzie z Kodeksu Etyki Bankowej wynika, że taka praktyka powinna mieć miejsce, ale taki obowiązek nie wynika z żadnych przepisów prawnych. Dłużnik banku nie bierze udziału w postępowaniu klauzulowym, który tylko bada wniosek banku od strony formalnej - uznał Trybunał, podkreślając, że to dla banku bardzo wygodna sytuacja. Klient może się bronić dopiero wtedy, gdy jest prowadzona egzekucja - dodała Liszcz.
TK już w 2005 r. oceniał BTE, ale pod kątem naruszenia prawa do sądu. Uznał wtedy, że słaba pozycja klienta wobec banku ws. BTE stanowi ograniczenie prawa obywatela do sądu, ale nie narusza ona konstytucji. Ale dziś Trybunał uznał inaczej, bo oceniał sprawę z punktu widzenia konstytucyjnej zasady równości, czego wtedy nie zaskarżono - dodała sędzia Liszcz.
Trybunał przypomniał, że banki - broniąc się przed zarzutem niekonstytucyjności zaskarżonych przepisów - wskazywały, że dłużnik przy zawieraniu umowy kredytowej podpisuje dobrowolną zgodę na poddanie się egzekucji. Podpisanie takiej zgody jest warunkiem otrzymania kredytu. Na ogół to nie jest tak, że kredyt bierze się dla przyjemności. Zazwyczaj jest się w sytuacji przymusowej - mówił Trybunał. Banki wskazywały, że w sytuacji braku BTE będą korzystały z innej formy zabezpieczenia kredytu, np. przed notariuszem - i że to będzie jeszcze drożej. Przy dużych kredytach to nie powinno mieć większego znaczenia, mając na uwadze, że notariusze są organami ochrony prawnej - ocenił TK.
Zdanie odrębne od wyroku TK złożył orzekający w tej sprawie prezes TK Andrzej Rzepliński, nie dostrzegając formalnego powodu do orzeczenia naruszenia zasady równości w zaskarżonych przepisach. Wskazał, że w sytuacji, gdy bank wywiązał się z umowy udzielając kredytu, a dłużnik - nie spłacając go - z umowy się nie wywiązuje - sam narusza konstytucyjną zasadę równości. Bank i jego dłużnik nie są podmiotami podobnymi. Bank udziela pożyczek, prowadzi działalność inwestycyjną, a dłużnik jest odbiorcą tych usług - powiedział.
(mal)