Zdaniem gazety doniesienia o tym, że przebywający w Iranie bojownicy al-Qaedy mogli mieć udział w organizacji niedawnych zamachów w stolicy Arabii Saudyjskiej Rijadzie, skłoniły Biały Dom do zerwania rozmów z Teheranem.
We wtorek ma się odbyć w Białym Domu narada na temat strategii, która miałaby zdestabilizować sytuację w Iranie i doprowadzić do obalenia rządu. Departament Obrony opowiada się za podjęciem działań, które skłoniłyby Irańczyków do narodowego powstania.
Departament Stanu nie sprzeciwia się podobnym planom, zwraca jednak uwagę, że Pentagon może przeceniać poziom niezadowolenia społecznego w Iranie. Obawia się też, że amerykańskie zaangażowanie może osłabić wiarygodność irańskich reformatorów.
Waszyngton mimo umieszczenia Iranu na osi zła nie formułował dotychczas wprost jak w przypadku Iraku planów zmiany reżimu, choć nigdy też jednoznacznie z nich nie zrezygnował.
Po 11 września pojawiły się nawet między oboma krajami oznaki współpracy w wojnie z terroryzmem. Kością niezgody pozostawała jednak sprawa irańskiego programu nuklearnego. Teraz, mimo że zdaniem niezależnych ekspertów bojownicy al-Qaedy mogą być na terenie, którego rząd w Teheranie w praktyce nie kontroluje - stanowisko Waszyngtonu wyraźnie się zaostrza.
Foto Archiwum RMF
23:30