16 lipca do Świnoujścia wpłynie statek z katarskim gazem. To będzie pierwszy z komercyjnych transportów LNG do Polski. Sam terminal otrzymał dziś oficjalne pozwolenie na użytkowanie. Prawie dwa lata po pierwotnym terminie.

REKLAMA

Jan Chadam prezes Polskiego LNG, spółki, która odpowiadała za budowę gazoportu, ogłosił dziś w Szczecinie, że długo oczekiwana inwestycja jest w końcu gotowa. Terminal jest po wszystkich testach, trwają teraz prace porządkowe, są one nieistotne z punktu widzenia technologicznego - tłumaczył dziennikarzom. W nieco ponad pół roku od podpisania ostatniego aneksu do umowy z konsorcjum odpowiedzialnym za budowę terminala udało się w końcu wszystko dopiąć. Inwestycja przeszła audyty, usunięto usterki, których, jak wiadomo nieoficjalnie, przez niedbalstwo wykonawców na placu budowy była masa. W rurach krąży już katarski gaz, którego dwa transporty już dotarły do Świnoujścia. Część LNG trafiła do odbiorców za pomocą gazociągów. Testowano też transport cysternami. Wszystko, według zapewnień działa. Za miesiąc z placu budowy zejdzie wykonawca, pieczę nad terminalem przejmie spółka Polskie LNG.

Zakontraktowane są na razie dostawy z Kataru. Metanowiec z gazem z tzw. komercyjnej dostawy spodziewany jest 16 lipca. Na razie będzie przypływać jeden statek w miesiącu, ale odpowiedzialna za dostawy paliwa spółka GAZ-System prowadzi negocjacje z innymi dostawcami, nie tylko z rejonu Półwyspu Arabskiego. Negocjowany jest też odbiór gazu. Jest możliwość tłoczenia go do Czech i Słowacji, a w przyszłości też na Litwę i Ukrainę.

Pozwolenie na budowę nie rozwiewa jednak wszystkich wątpliwości związanych z tą inwestycją. Nie wiadomo czy i kiedy powstanie trzeci zbiornik na gaz. W terminalu jest na niego miejsce. Niedawno minister gospodarki morskiej mówił z kolei o budowie jeszcze jednego gazoportu. Według prezesa Chadama, jest przygotowywanych kilka wariantów rozbudowy terminala w Świnoujściu. W ciągu maksymalnie kilku miesięcy powinna zapaść decyzja.

Druga sprawa to płatności. Konsorcjum, które wybudowało gazoport wciąż ma zaległości względem firm, które zatrudniło na budowie. Te sytuacje są systematycznie wyjaśniane, tych pozycji jest coraz mniej, ale to nie jest wciąż zamknięta lista i jest niemal pewne, że pojawią się kolejne roszczenia. My się temu przyglądamy, bo niewykluczone, że spółka Polskie LNG będzie musiała przejąć zobowiązania i wypłacić należności podwykonawcom - dodaje Jan Chadam.

Prace nad budową gazoportu, który ma uniezależnić Polskę od dostaw gazu z Rosji, ruszyły w 2009 roku. Kamień węgielny pod inwestycję wkopano 5 lat temu. Budowa gazoprotu pochłonęła prawie 2,5 miliarda złotych.

(mn)