Izrael nie będzie negocjował z Palestyńczykami dopóki nie ustaną akty przemocy - to nie pierwsze i pewnie nie ostatnie takie oświadczenie ze strony Jerozolimy. Tym razem mówił o tym premier Ariel Szaron po spotkaniu w Białym Domu z prezydentem Stanów Zjednoczonych. George W. Bush starał się go przekonać do wprowadzenia w życie założeń popieranego przez Amerykanów planu pokojowego.
Obaj przywódcy wyraźnie nie zgadzali się w najważniejszej sprawie – jak realizować plan pokojowy. Szaron podkreślił, że nie może być kompromisu w obliczu terroru i podtrzymał swoje żądania 10 dni spokoju przed rozpoczęciem rokowań. Prezydent Bush robił „dobrą minę do złej gry” – wspominał o przerwaniu spirali przemocy. Dodał, że obie strony muszą dojść do wniosku, że sytuacja uspokoiła się na tyle, by zasiąść do negocjacji. Kilka godzin po spotkaniu w Białym Domu na Bliski Wschód wyruszył sekretarz stanu Colin Powell. Będzie rozmawiał z przywódcą Palestyńczyków, co i tak nie zmienia różnicy w podejściu administracji Busha do obu stron konfliktu – Ariel Szaron był już w Białym Domu dwa razy, a Jaser Arafat wciąż czeka na zaproszenie. Przypomnijmy, że Amerykanie uczestniczyli w zawarciu ostatniego rozejmu izraelsko-palestyńskiego, ale od chwili jego wejścia w życie zginęło już 8 Palestyńczyków i 6 Izraelczyków.
08:40