Fałszowania dokumentów związanych z doktoratem córki miał się dopuścić prof. Marek Barczyk – wynika z dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez RMF. O profesorze pisaliśmy już kilka tygodni temu - jako dyrektor Kolegium Nauczycielskiego w Bytomiu był oskarżany o nepotyzm oraz wulgarne odnoszenie się do słuchaczy i wykładowców.

REKLAMA

Profesor Barczyk jest pełnomocnikiem rektora nadzorującym doktorantów na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego. Jego córka, zatrudniona w Kolegium Nauczycielskim w Bytomiu, pisząc doktorat na UŚ i otrzymując uczelniane stypendium, powinna przeprowadzić w ciągu roku 120 godzin zajęć ze studentami. To niezbędne, aby móc bronić pracę doktorską.

W dokumentach wszystko jest w porządku. Wynika z nich nawet, że córka profesora zajęcia już odbyła, więc w tym roku pobiera dodatkowe wynagrodzenie za kolejne ćwiczenia.

Przydziały godzin wypisywał córce prof. Barczyk. Jednak jak się okazało, przez co najmniej 2 lata, za córkę profesora zajęcia prowadzili pracownicy Uniwersytetu Śląskiego podlegający Markowi Barczykowi.

Dodajmy jeszcze, że córka Barczyka pisze doktorat u profesora, który jest również współpracownikiem Kolegium Nauczycielskiego w Bytomiu. Jego dyrektorem jest prof. Barczyk.

Foto: Archiwum RMF

11:30