W ciągu ostatnich pięciu lat ceny mieszkań spadły średnio od 10 do 15 procent. Najwięcej, bo nawet o 30 proc., potaniały mieszkania w blokach z tak zwanej wielkiej płyty. Eksperci podkreślają również, że mamy coraz większy problem z uzyskaniem kredytu hipotecznego.
Właściciele muszą obniżać ceny, by zachęcić do zakupu lokalu. Sytuacja odwróci się dopiero wówczas, gdy ożywi się popyt. Na razie nic nie wskazuje na to, by chętnych na zakup mieszkania przybyło w najbliższym czasie - twierdzi szef serwisu nieruchomości Domy.pl Marcin Drogomirecki. Banki zaostrzyły politykę kredytową, m.in. w związku z rekomendacjami Komisji Nadzoru Finansowego. Nie chcą udzielać kredytów w walutach obcych. Poza tym wymagają często od kredytobiorcy, by jego miesięczny dochód był wyższy co najmniej o połowę od raty kredytu - dodaje. Banki obawiają się dalszych spadków cen nieruchomości oraz wzrostu bezrobocia - podkreśla ekspert.
Do tego dochodzi jeszcze fakt, że ceny mieszkań, mimo, że spadają, wciąż są wysokie. Przy obecnej wysokości średniej pensji krajowej okazuje się, że na zakup lokalu trzeba pracować kilkadziesiąt lat. Dlatego Polacy powstrzymują się przed ogromnymi wydatkami, które byłyby dla nich obciążeniem na kolejnych kilkadziesiąt lat - tłumaczy Drogomirecki.
Według prezesa agencji Metrohouse Mariusza Kani sprzedający mieszkania nie mają motywacji do kolejnych obniżek. Obecnie na rynku można wynegocjować obniżkę o średnio 2,7 proc. ceny ofertowej. W transakcjach, przeprowadzonych w marcu i kwietniu zaledwie co dwudziestemu klientowi udało się wynegocjować więcej niż 10 proc. ceny. Tak duże negocjacje były możliwe m.in. w przypadku dużych mieszkań o podwyższonym standardzie, bezskutecznie eksponowanych na rynku od wielu miesięcy - podkreślił. Dodał, że nie zawsze negocjacje przynoszą zamierzony efekt. W marcu i kwietniu w przypadku 16 proc. transakcji kupującym nie udało się wynegocjować nawet złotówki - powiedział Kania.
Kazimierz Kirejczyk, prezes REAS, firmy zajmującej się doradztwem dla deweloperów, zwrócił uwagę, że w ubiegłym roku na rynek nieruchomości miał wpływ likwidowany pod koniec 2012 r. program "Rodzina na Swoim". W niektórych miastach odciągał on klientów od zakupu używanych mieszkań, a zachęcał ich do kupna lokalu na rynku pierwotnym. Wszystko zależało od przewidzianych w programie limitów cen w stosunku do cen rynkowych - wyjaśnił. Według niego, na przyszłość rynku mieszkaniowego może mieć wpływ przyjęty w połowie maja przez rząd program "Mieszkanie dla Młodych". Zaznaczył, że wszystko będzie zależało od tego, w jakim kształcie i kiedy ustawa wyjdzie z Sejmu.