Polska gospodarka zyska niezależnie od tego, kto wygra przetarg na nowe śmigłowce dla polskiej armii - tak twierdzi prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jego koncern ma podpisane umowy z wszystkimi trzema producentami startującymi w tym konkursie. Ministerstwo Obrony Narodowej jeszcze dziś ma ogłosić wyniki przetargu.

REKLAMA

Zyska na tym polska gospodarka. Po pierwsze będzie więcej nowych miejsc pracy. Niezależnie bowiem od tego, kto wygra ten przetarg na 70 nowych śmigłowców dla polskiej armii, ma je serwisować tu w Polsce.

Polska Grupa Zbrojeniowa wskazała do tego Zakłady Lotnicze w Łodzi.

Po drugie, nasza gospodarka ma zyskać poprzez awans technologiczny. Przede wszystkim w zakresie pozyskiwania technologii i innowacji, jakie będą transferowane do polskiej gospodarki - twierdzi prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Wojciech Dąbrowski.

De facto armia ma wybrać firmę, która dostanie prawie 12 miliardów złotych. Dobrze gdyby te pieniądze pozostały w kraju - mówi minister skarbu Włodzimierz Karpiński.

Dwóch producentów, którzy są w Polsce zlokalizowani, na pewno w sposób naturalny dostaną biznesowego wzmocnienia, potężnego. Natomiast ten, który nie ma fabryki w Polsce anonsuje, że będzie taką fabrykę budował. Będzie to potężny zastrzyk rozwojowy dla polskiego przemysłu zbrojeniowego - dodaje.

W przetargu startują Airbus, PZL Mielec należący do amerykańskiej firmy Sikorsky i PZL Świdnik z włosko-brytyjskiej grupy Augusta.

Na początku kwietnia wiceminister obrony Czesław Mroczek poinformował, że po dokonaniu przez resort gospodarki oceny ofert offsetowych komisja przetargowa ma komplet informacji, a 21 kwietnia ma zostać wskazany oferent przechodzący do następnego etapu - prób samej maszyny.

Wszyscy startujący w przetargu mają otrzymać informację, czy oferty spełniają wymagania i kto złożył najkorzystniejszą. Jeśli wymogi spełni więcej niż jeden oferent, zostaną oni zakwalifikowani do prób.

Wybór śmigłowca i podpisanie umowy mają nastąpić w tym roku

Mielec przekonuje, że Black Hawk to konstrukcja sprawdzona, także w warunkach wojennych, ale wciąż podatna na dalszy rozwój, a śmigłowiec już jest produkowany w Polsce.

Świdnik oferuje nową konstrukcję - przed uzyskaniem w ubiegłym roku wojskowego certyfikatu, miała ona status prototypu. Argumentuje, że jest to jedyny śmigłowiec konstruowany z myślą o współczesnych wymaganiach, oferuje długą perspektywę rozwoju; produkcja odbywałaby się od podstaw w kraju, co dałoby pracę nie tylko ponad 6 tys. już zatrudnionych w Świdniku, ale stworzyłoby kilkaset nowych miejsc w regionie. Według zarządu chodzi nie tyle o zysk z samego kontraktu i o przyszłość AW149, który i tak będzie produkowany, ile o rozwój i status świdnickiego zakładu.

Airbus Helicopters jako jedyny w przetargu nie ma swojego zakładu w Polsce, deklaruje jednak, że w razie wygranej uruchomi w Polsce linie montażowe silników i całych płatowców; polskie zakłady miałyby produkować także na eksport. H225M jest największy z proponowanych MON maszyn. Europejski producent wiropłatów wskazuje, że pozwoliłoby to eksploatować śmigłowce według podobnych założeń taktycznych jak używane obecnie przez Polskę Mi-8/Mi-17.

Ostateczne oferty firmy złożyły pod koniec grudnia ubiegłego roku. Wcześniej termin dwukrotnie przesuwano. Występowała o to korporacja Sikorsky, za drugim razem do prośby przyłączył się Świdnik.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. Początkowo dotyczył 26 śmigłowców, potem rozszerzono go na 70 maszyn. Śmigłowce w wersjach transportowej, bojowych misji poszukiwawczo-ratowniczych oraz morskiej do zwalczania okrętów podwodnych mają być produkowane w wykorzystaniem jednej wspólnej platformy.

Rozciągnięcie wymagań dotyczących śmigłowców dla marynarki na wszystkie inne i pogodzenie sprzecznych wymagań zdaniem ekspertów zamiast przynieść oszczędności może ostatecznie wpłynąć na wyższą cenę. Według nieoficjalnych informacji możliwe jest wyłączenie kilkunastu maszyn dla marynarki do odrębnego postępowania.

Związkowcy zbrojeniówki zapowiadają protesty

Związkowcy zbrojeniówki z niepokojem czekają na informacje o tym, na jaki śmigłowiec postawi polskie wojsko. Tylko maszyna produkowana w Polsce - mówi RMF FM Roman Jakim szef lotniczej Solidarności. I dodaje, że strona związkowa mimo wielokrotnych próśb została do obserwowania rozmów dopuszczona dopiero na samym końcu.

Związkowców niepokoją pojawiające się od kilkunastu godzin informacje o tym, że do testów w polskim wojsku miałby trafić produkowany we Francji śmigłowiec Karakal firmy Airbus. Wszystkie maszyny startujące w przetargu mają podobne możliwości, wybór musi dać pracę w Polsce - alarmuje Roman Jakim - Powinna decydować lokalizacja zakładu i powinien to być albo zakład Świdnik albo Mielec.

W Mielcu montowane są amerykańskie BlackHawki, a w Świdniku miały być produkowane brytyjsko-włoskie Agusty Westland. W piątek związkowcy branży zbrojeniowej mają spotkać się z ministrem obrony narodowej.

(j.)