Pełnomocnik rządu ds. informacji unijnej Sławomir Wiatr tłumaczył dziś posłom, dlaczego przetarg na kręcenie proeuropejskich spotów wygrała firma założona przez rzecznika rządu, mająca na swym koncie prace przy kampanii SLD. Jego wyjaśnienia nie przekonały jednak opozycji.
Tłumaczenia Sławomira Wiatra od wybuchu afery są bardzo podobne. Pełnomocnik rządu powtarza, że agencja Z&T założona niegdyś przez Michała Tobera wygrała, ponieważ zasady przetargu zmuszały go do wyboru firmy, która oferowała najniższą cenę.
Tego posłowie opozycji nie kwestionowali. Pytali jednak, dlaczego Wiatr organizował taki przetarg, który ustawa, owszem, dopuszcza, ale tylko w nadzwyczajnych i bardzo pilnych przypadkach. Pan minister Wiatr miał co najmniej 5 miesięcy na to, żeby to wszystko przygotować. To jest wystarczający czas na przeprowadzenie przetargu w normalnym trybie - mówił Paweł Poncyriusz z PiS. Wiatr tłumaczył mu, że pilność przetargu wynikała z nacisków medialnych.
Opozycja nie wydawała się być przekonana. Antoni Macierewicz bezskutecznie namawiał Wiatra, aby jeśli jest rzeczywiście niewinny, procesował się z dziennikarzami „Życia”, którzy ujawnili kulisy przetargu.
foto Archiwum RMF
20:20