Ponad połowa rolników, którzy złożyli wnioski o rekompensaty za wycofywanie z rynku owoców i warzyw w związku z rosyjskim embargiem, rezygnuje z unijnych pieniędzy - poinformował w Brukseli minister rolnictwa Marek Sawicki. Jak podał, powodem są "niskie stawki, które zaproponowała Komisja Europejska".
Jak nieoficjalnie dowiedziała się brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, wnioski rolników, które zostały już sprawdzone i zaakceptowane, opiewają na 10 mln euro. Wcześniej zaś polski resort rolnictwa złożył wnioski opiewające na łączną kwotę ponad 146 mln euro. Bruksela uznała to za przesadę i zawiesiła program.
Polska planuje do 15 października zakończyć kontrole przeprowadzane u producentów ubiegających się o unijne rekompensaty. Sawicki poinformował, że do tej pory udało się zweryfikować ponad 80 procent zgłoszeń.
Rolnicy byli przekonani, że stawki za wycofanie (owoców i warzyw z rynku - przyp. red.) będą przynamniej stawkami pokrywającymi koszty produkcji, a te stawki są zdecydowanie poniżej - powiedział Sawicki polskim dziennikarzom w Brukseli. Jak dodał, w momencie, gdy producenci dowiedzieli się, że dostaną po kilka eurocentów za kilogram wycofanych produktów, zdecydowali, że nie będą korzystać z unijnych rekompensat.
Minister podkreślił, że po zakończeniu procesu kontroli ostatecznie będzie wiadomo, ilu rolników zdecydowało się skorzystać z rekompensat. Z pewnością rolnicy nie zgodzą się na wycofywanie z rynku poprzez biodegradację za kwoty rzędu kilkunastu groszy - ocenił.
Zgodnie z decyzją KE, najwięcej w ramach rekompensat mogą otrzymać rolnicy przekazujący towary w ramach bezpłatnej dystrybucji, np. przez organizacje charytatywne. Według Sawickiego, w Polsce w ten sposób udało się wycofać z rynku jedynie 5 tysięcy ton produktów.
W przyszłym tygodniu Sawicki i inni unijni ministrowie rolnictwa spotkają się w Luksemburgu, a jednym z tematów rozmów ma być ponownie kwestia rosyjskiego embarga.
My zabiegamy przede wszystkim, żeby rolników traktowano równo - tych zrzeszonych w organizacjach i niezorganizowanych - podkreślał polski minister, zwracając uwagę, że w Polsce zaledwie kilka procent rolników jest zrzeszonych. Zaś dzięki temu, że w niektórych krajach unijnych organizacje rolnicze dopłacają do rekompensat, rolnicy mogą w większym stopniu skorzystać na wycofywaniu produktów z rynków. W Polsce - jak tłumaczył Sawicki - tego typu organizacje dopiero powstają i nie mają na takie cele środków.
Polscy rolnicy są w o wiele gorszej sytuacji niż rolnicy niemieccy, duńscy czy holenderscy - ocenił Sawicki.
W połowie września KE zawiesiła jednak ten mechanizm, bo wstępne wnioski o rekompensaty przekroczyły poziom 125 mln euro, a niektóre budziły zastrzeżenia, bo dotyczyły wielkości produkcji kilka razy większej niż średni roczny eksport UE do Rosji. Ponad 85 procent wniosków o wsparcie pochodziło z Polski - opiewały na łączną kwotę ponad 146 mln euro.