Polski premier nie dał rady, z pomocą przyszli sąsiedzi. Wiceszef czeskiego banku centralnego zapowiedział, że możliwe jest podniesienie stóp procentowych, by wzmocnić słabnącą w oczach koronę. Pomogło. Złotemu też.
Jak pisze „Puls biznesu”, przed południem obie waluty zaczęły odrabiać straty – w godzinę oddaliły się od dziennych szczytów względem euro o ponad 1,5 proc. Za euro trzeba teraz płacić 4,82 zł, frank kosztuje 3,26 zł.
Miroslav Singer, wiceszef czeskiego banku centralnego, podkreślił, że dalsze obniżenia stóp procentowych przy obecnych poziomach kursów walutowych absolutnie nie wchodzi w grę. Czeskie władze monetarne próbują słownych interwencji, by zatrzymać osłabienie korony – komentuje Nigel Rendell, stratego banku RBC Capital Markets. Agata Urbańska z ING dodała, że podwyżki stóp są naturalną konsekwencją osłabienia waluty.