Od nowego roku wraca standardowy, najwyższy VAT na paliwa i gaz. "Rząd zasłania się Komisją Europejską i sugeruje, że to Bruksela kazała podwyższyć stawki podatku od towarów i usług. To nieprawda" – powiedział RMF FM senator Krzysztof Kwiatkowski.

REKLAMA

Stawki VAT w 2023 roku

Od nowego roku powrócą dawne, wysokie stawki VAT. Oznacza to, że podatek na paliwa ma wzrosnąć z obowiązujących obecnie 8 proc. do 23 proc., na gaz z zera do 23 proc., na prąd i ciepło z 5 proc. na 23 proc., a także na nawozy z zera do 8 proc.

Zerowy VAT ma zostać natomiast utrzymany na żywność. Wyższe stawki VAT mogą oznaczać w przyszłym roku m.in. podniesienie ceny benzyny o około 1 zł - 1,50 zł za litr.

Tarcza antyinflacyjna, czyli obniżka podatków na paliwa, gaz, prąd, żywność i nawozy, była wprowadzana partiami od końca 2021 roku. Będzie ona obowiązywała do końca 2022 roku. Od 2023 wrócą stare stawki na energię czy benzynę. Rząd zdecydował się na inne rozwiązania, takie jak mrożenie cen prądu i gazu. Te jednak od stycznia i tak wzrosną, ze względu na nowe-stare podatki.

Tego wymagała Bruksela. Na pewno?

Od 2023 roku w Polsce VAT na paliwa czy gaz będzie wynosił 23 proc. Premier mówił, że tego wymagała Bruksela. Już w lipcu Mateusz Morawiecki zapowiedział, że tarcza antyinflacyjna pozostanie, choć przyjmie nową formę - ze względu na brak zgody na nią ze strony Komisji Europejskiej.

Ze strony KE nawet mamy groźby, że będą nakładane kary, jeżeli nie wycofamy się z dotychczasowych działań osłonowych, obniżek stawek podatkowych VAT - mówił wówczas szef rządu. Morawiecki zapewnił jednocześnie, że "tak długo, jak się da, i nie będzie gwałtownego sprzeciwu KE, utrzymamy zerowe stawki VAT na żywność".

Wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk informował z kolei w listopadzie, że Polska skorzysta z możliwości utrzymania zerowej stawki VAT dla podstawowych produktów spożywczych, a prawdopodobnie będziemy musieli dostosować się do wytycznych Komisji Europejskiej w sprawie przywrócenia wyższej stawki VAT m.in. na paliwa.

Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, również w listopadzie, pytany w Sejmie o propozycje rządu w sprawie gazu, mówił, że rząd chce zamrozić ceny gazu na poziomie z tego roku. Wprowadzamy rozróżnienie od przyszłego roku, kiedy będziemy musieli przywrócić - zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej - VAT na gaz - zapowiadał wówczas wicepremier.

Piotr Patkowski, wiceszef Ministerstwa Finansów w rozmowie z Polską Agencją Prasową informował, że Komisja Europejska wyraźnie wezwała Polskę, aby podnieść stawki VAT na paliwo, grożąc wszczęciem procedury naruszeniowej i pozwaniem naszego kraju przed Trybunał Sprawiedliwości UE. Komisja stwierdziła, że niższe stawki VAT na paliwo i w konsekwencji tańsze ceny paliwa dla Polaków groziłyby naruszeniem zasad wspólnego rynku UE.

Utrzymanie niższych stawek cen na paliwo przekładałoby się na ryzyko wszczęcia procedury naruszeniowej przeciwko Polsce - argumentował Patkowski.

Komisja Europejska wymaga jednak, by VAT na paliwa czy gaz wynosił co najmniej 5 proc.

Wytłumaczenia są różne

Niespójne są też tłumaczenia innych polityków Prawa i Sprawiedliwości dotyczące tego, dlaczego zdecydowano się na przywrócenie 23-procentowego VAT-u na paliwa czy gaz.

Wprowadzamy dużo bardziej korzystne rozwiązanie dla polskich obywateli (dotyczące cen gazu - przyp. red.), czyli taryfę na poziomie 200 złotych za megawatogodzinę - mówił rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek.

Były rzecznik partii Radosław Fogiel powiedział dziennikarzowi RMF FM Maciejowi Sztykielowi zupełnie co innego.

Musielibyśmy zmieniać całe prawodawstwo, żeby teraz ten VAT w innej wysokości zaproponować - przekazał Fogiel. Stawka VAT-u mogłaby więc wynosić 5 czy 10 proc., rząd jednak suwerennie zdecydował, że podatek będzie wyższy.

Rząd próbuje się zasłonić Komisją Europejską przy tych podwyżkach. Nie jest to prawdą. To są argumenty fałszywe - powiedział dziennikarzowi RMF FM senator Krzysztof Kwiatkowski.