W tym roku zwroty podatku PIT będą dwa razy większe niż przed rokiem - tak wynika z najnowszych szacunków ekspertów podatkowych. Rząd chwali się tym jak sukcesem, pokazując, ile pieniędzy nam daje. W rzeczywistości to świadczy jednak o tym, że przez zeszły rok pobierano nam zbyt wysokie zaliczki. Na czym ostatecznie straciliśmy.
W tym roku skarbówka przelała nam w ramach zwrotów podatku ponad 18 miliardów złotych. Jako że dopiero zaczynamy ostatnią prostą rozliczeń, to trzeba się spodziewać, że kwota ta mocno wzrośnie - do poziomów znacznie większych niż przed rokiem. Premier Mateusz Morawiecki ogłasza, że ostateczna kwota zwrotów przekroczy 20 miliardów złotych. Dla porównania: rok temu zwrócono nam 11 miliardów złotych.
Dlaczego nagle kwota zwrotów tak wystrzeliła? Jest to efektem tak zwanego Polskiego Ładu - przez cały miniony rok płaciliśmy za duże zaliczki podatkowe.
Polski Ład został wprowadzony na początku zeszłego roku. Okazał się katastrofą, co kosztowało dymisję ministra finansów Tadeusza Kościńskiego. W połowie roku wprowadzono więc "polskoładową kontrrewolucję", odwołującą część podatkowych zmian.
To wszystko spowodowało wielki chaos, który teraz objawia się większymi zwrotami podatkowymi. Premier Mateusz Morawiecki się tym chwali: "Nigdy w historii nie było takich kwot. To najlepszy dowód na to, że polityka naszego rządu, polityka niskich podatków działa".
Nie do końca jednak działa, bo większe zwroty oznaczają, że zabrano nam za dużo pieniędzy w ramach zaliczek podatkowych. I na tym tracimy. Bo nasze pieniądze - zamiast być u nas w kieszeni albo na lokatach, leżały na kontach skarbówki i przez inflację traciły na wartości. Zabrane nam rok temu 100 złotych, dziś warte jest nieco ponad 80 złotych.