„Nie pozwólmy ginąć koniom w tak okrutny sposób!” - to apel 15-letniego obrońcy zwierząt z Trójmiasta. Kuba Stępniak rano odwiedził największe polskie targowisko koni w Bodzentynie koło Kielc. To właśnie tam konie kupowane na rzeź, najczęściej przez Włochów, trafiają do przyczep, którymi jadą przez kilka dni. Wiele z nich ginie w prawdziwych męczarniach.

REKLAMA

Kuba za pieniądze zebrane podczas koncertów chce kupić kilkanaście koni. Rolnicy boją się, że chłopak wypłoszy Włochów, z którymi ubijają ten koński interes i pozbawi ich ostatniego źródła zarobkowania. Tymczasem podczas zakupu koni dochodzi do dantejskich scen. Jak twierdzi Kuba Stępniak, konie są okaleczane podczas transportu. Widział nawet sytuację, gdy zwierzęciu odcięto nogę w czasie wyładowywania do rzeźni, bo ugrzęzła i konia nie można było wyprowadzić. Również inni ludzie twierdzą, że konie sprzedawane na rzeź np. w Bodzentynie, są traktowane nieludzko. Dziś młody obrońca zwierząt kupił 10 koni. Zapowiada, że w przyszłości powtórzy akcję. W Bodzentynie był reporter RMF, Paweł Świąder. Posłuchaj.

Foto: Paweł Świąder, RMF

16:40