Raty kredytów frankowych będą niższe nawet o kilkaset złotych. Tak wynika z założeń nowej ustawy o pomocy frankowym kredytobiorcom, przedstawianych przez Kancelarię Prezydenta. Projekt zakłada przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote po "sprawiedliwym" kursie. "Kurs "sprawiedliwy" ma być indywidualnie wyliczany dla każdego kredytobiorcy.
Projekt ministrów prezydenta Andrzeja Dudy zakłada, że każdy, kto ma kredyt w euro lub we franku, będzie mógł go przewalutować na polskie złote. Ma się to odbywać po czymś, co urzędnicy Kancelarii Prezydenta nazwali "kursem sprawiedliwym". Dla każdego będzie on inny i będzie wyliczany ze skomplikowanego wzoru.
TUTAJ ZNAJDZIECIE KALKULATOR "KURSU SPRAWIEDLIWEGO"
- Kurs sprawiedliwy bdzie wyliczany dla kadego kredytobiorcy odrbnie na podstawie stworzonego algorytmu. pic.twitter.com/kDdsMSSfV6
prezydentplJanuary 15, 2016
Na przykład: jeśli ktoś wziął kredyt w czasach, gdy frank szwajcarski kosztował 2,30 złotego, to dzisiaj dla niego "kurs sprawiedliwy" będzie wynosił 2,80, a nie 4 złote jak jest teraz.
Jeli kto bra kredyt przy franku za 2,27z to dzi jego "kurs sprawiedliwy" do przewalutowania wyniesie 2,80.
k_berendaJanuary 15, 2016
Jeśli tak się stanie, to rata przeciętnego kredytu na 300 tysięcy złotych zaciągniętego na 30 lat spadłaby z obecnych 2 100 złotych w okolice 1 500 złotych.
Banki każdemu indywidualnie mają przygotowywać symulacje.
Będzie też ulga dla osób, które bankrutują. To rozwiązanie to ostateczność, jeżeli ktoś stracił pracę, ma długi i nie płaci rat kredytów, to będzie mógł wystąpić do banku o zakończenie kredytu.
Niestety będzie musiał oddać mieszkanie bankowi, ale ten zwolni go z całego pozostałego długu. To ogromna zmiana, bo dziś w takich sytuacjach bank zabiera mieszkanie i jeszcze zostawia nas z długiem na 200-300 tysięcy złotych. Teraz tego długu nie będzie. Pokryje go bank.
Projekt, który zaprezentowali urzędnicy Kancelarii Prezydenta, zakłada m.in, że banki będą musiały oddać kredytobiorcom walutowym to, co zarobiły na tak zwanym spreadzie. Chodzi o różnicę między oficjalnym kursem euro albo franka, a tym wyznaczanym przez banki - niekorzystnym dla klientów. Banki będą musiały pomniejszyć nasze zadłużenie o to, co zyskały ustalając niekorzystne dla nas kursy walut.
Przez kilkanaście lat było tak, że banki do oficjalnego kursu franka lub euro doliczały sobie kilka, czasem dwadzieścia kilka groszy narzutu. Kiedyś klienci musieli kupować waluty od banku po tym niekorzystnym kursie. To zmieniło się dopiero kilka lat temu. Przeciętny klient, który ma kredyt na 300 tysięcy złotych zaciągnięty 10 lat temu, stracił z tego powodu około 20 tysięcy złotych. Teraz banki o tę kwotę będą musiały pomniejszyć zadłużenie swoim klientom.
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński podał na konferencji prasowej, że zapisy projektu mają obejmować tych, którzy wzięli walutowe kredyty mieszkaniowe na własne potrzeby. Nie będzie obejmować wykorzystujących kredyt w działalności gospodarczej.
Informująca o szczegółach projektu mec. Aneta Frań-Adamek powiedziała, że projekt zawiera trzy rodzaje restrukturyzacji kredytów - restrukturyzacja dobrowolna, przymusowa i przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu.
Restrukturyzacja dobrowolna jest to restrukturyzacja, która zakłada dobrowolność ze strony banków. Bank musi zgodzić się na zmianę umowy, jaką ma zawartą z konsumentem i na warunkach określonych szczegółowo w ustawie dochodzi do aneksowania umowy. Konsument spłaca swoje zadłużenie po "kursie sprawiedliwym" - wyjaśniła Frań-Adamek.
Procedura przymusowa będzie miała z kolei zastosowanie w przypadku, kiedy bank nie zastosuje procedury dobrowolnej. Będzie ona wszczynana na wniosek konsumenta. Konsument wiedząc, jaki jest "kurs sprawiedliwy" w jego przypadku, składa wniosek, aby mógł on dokonywać spłaty kredytu po tym "kursie sprawiedliwym", który jest wyliczany raz - kontynuowała mecenas.
Ostatni mechanizm, czyli przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu, także ma być wszczynany na wniosek konsumenta.
Kancelaria Prezydenta nie przygotowała żadnych wyliczeń dotyczących kosztów tej ustawy. Ma je wyliczyć Komisja Nadzoru Finansowego. Jeśli jednak z tych obliczeń wyjdzie, że z powodu tej operacji jakiś bank zbankrutuje - ustawę trzeba będzie zmienić.
Minister Maciej opiski: Po odpowiedzi #KNF bedziemy znali koszty sektora bankowego. Projekt zoymy do parlamentu po uzyskaniu odpowiedzi.
prezydentplJanuary 15, 2016
Proponowane przez Kancelarię Prezydenta rozwiązania dot. frankowiczów co do zasady są możliwe do przyjęcia, wymagają jednocześnie dopracowania w oparciu o szczegółowe dane z KNF – napisał w komentarzu minister finansów Paweł Szałamacha.
Minister zastrzegł zarazem, że "za wcześnie jest jednak, aby zająć jednoznaczne stanowisko w sprawie szczegółowych zapisów proponowanego projektu, gdyż wymaga to analizy z punktu widzenia interesów Skarbu Państwa oraz konsultacji z innymi instytucjami, w których kompetencjach leży polityka monetarna i budżetowa".
W piątek rano z projektem prezydenckiej ustawy zapoznali się przedstawiciele organizacji zrzeszających osoby, które wzięły kredyty we frankach.
To krok w dobrą stronę, wstępnie jesteśmy zadowoleni. Widzimy chęć pomocy - mówili frankowicze.
W piątek przypada pierwsza rocznica "czarnego czwartku", gdy w wyniku skokowego wzrostu kursu franka kredytobiorcy walutowi znaleźli się w trudnej sytuacji.
(j., mpw)