Osiem czy dziewięć krajów ma podobne propozycje ze strony Komisji Europejskiej; na pewno nie zgodzimy się na nie - powiedział premier Mateusz Morawiecki pytany o doniesienia ws. podziału środków na politykę spójności w projektowanym budżecie UE. Jak ustaliła wczoraj dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Polska traci 20 mld euro na politykę spójności w porównaniu do obecnej "siedmiolatki". Komisja Europejska zaproponuje dziś dla Polski 64,4 mld euro na lata 2021-2027. W tej perspektywie finansowej mieliśmy do dyspozycji 84 mld euro. W nowym "rozdaniu" wciąż jednak pozostajemy największym beneficjentem polityki spójności.
Premier pytany dziś na konferencji prasowej, czy taki podział środków to wynik polityki PiS, czy sporu ws. praworządności z KE, odpowiedział, że "osiem czy dziewięć krajów ma bardzo podobne propozycje ze strony KE".
Na pewno się na nie nie zgodzimy. Nie tylko my, ale też wszystkie inne kraje - powiedział szef rządu.
Na forum Parlamentu Europejskiego politycy PiS i opozycji razem skrytykowali przedstawione przez Komisję Europejską założenia przyszłego unijnego budżetu.
Zarówno Jan Olbrycht, jak i Janusz Lewandowski z PO powiedzieli zdecydowane "nie" wysokim cięciom w polityce spójności. Nie można ciąć tradycyjnych działów kohezji i rolnictwa na rzecz nowych wyzwań Unii Europejskiej - mówił Lewandowski. Wtórował mu Zbigniew Kuźmiuk z PiS. Tak skonstruowany budżet nie będzie mógł zostać przyjęty - podkreślał.
Nie było aluzji do praworządności czy wzajemnych oskarżeń.
Cięcia oznaczają, że będzie mniej pieniędzy na drogi, koleje czy oczyszczalnie ścieków. Samorządy będą sięgać do mniejszej puli, trudniej więc będzie zdobyć pieniądze. Środków dla Polski jest mniej m.in. ze względu na wyjście z UE Wielkiej Brytanii. Wpłyną też na to nowe wyzwania, takie jak obronność czy migracji, oraz nowe wskaźniki które zastosowano - Komisja Europejska uwzględnia teraz nie tylko PKB na głowę mieszkańca, ale stopę bezrobocia młodych (która w Polsce jest bardzo niska, ale np. w Grecji bardzo wysoka), przyjmowanie imigrantów czy uwarunkowania klimatyczne.
Cięcia o 10 proc. to dlatego, że jest mniej pieniędzy. Reszta cięć wynika z tego, że Polska się wzbogaciła i zmieniono wskaźniki- wyjaśnia rozmówca dziennikarki RMF FM w Brukseli. Bruksela zapowiadała 7-10 proc. cięcia na politykę spójności. Dla Polski to by oznaczało 75 mld. Cięcia większe niż 10 proc. są zdaniem rozmówcy dziennikarki RMF FM - "dyskusyjne". Może zabrakło ze strony Polski wysiłku negocjacyjnego, pokazania, że wiele programów się udało i co to oznacza, jak ich teraz nie będzie- zastanawia się zastanawia się rozmówca RMF FM.
Czy KE obcięła Polsce pieniądze w związku z praworządnością? Nie ma takich danych i jest to nie do zmierzenia. Może to być kwestia kilku procent- spekuluje rozmówca w KE.
Zyskują przede wszystkim kraje Południa: Hiszpania dostanie o 5 proc. więcej, Grecja o 8 proc., Włochy - o 6,4 proc. O 8 proc. zyskają także Bułgaria i Rumunia. Traci jednak przede wszystkim nasz region, a więc Węgry, Czechy czy Litwa - 24 proc. Po raz pierwszy zastosowano "klauzulę bezpieczeństwa", czyli żaden kraj nie może stracić więcej niż 24 proc. i żaden nie może zyskać więcej niż 8 proc. Polska praktycznie dotyka tego limitu. Tracą także Francja i Niemcy; odpowiednio -5 proc. i -20, 6 proc.
Chodzi o to, żeby pokazać, że mało kto zyskuje, a większość traci. To ma ułatwić przyjęcie budżetu przez państwa członkowskie w przyszłym roku- powiedział dziennikarce RMF FM jeden z dyplomatów.
Komisji Europejskiej zależy na przyjęciu budżetu na wiosnę, jednak projekt wzbudza wielkie kontrowersje zarówno wśród "krajów spójności", które są niezadowolone z cięć (np. Polska) jak i u "płatników netto", którzy uważają, że wpłacają do budżetu za dużo (np. Holandia). Nadal jednak Polska pozostaje największym beneficjentem polityki spójności. Drugim krajem po Polsce, są Włochy, które otrzymają z budżetu 38 mld.
(mpw)