Awantura o zniesienie części ulg na bilety kolejowe i autobusowe trwa. Najgłośniej już od tygodnia protestują studenci. Niezadowoleni spotkali się z autorem pomysłu łatania dziury budżetowej ich kosztem. Usłyszeli, że ministerstwo, a konkretnie jego szef Marek Belka ma pomysł - na razie bardzo wstępny - ulżenia doli, czy raczej niedoli najuboższych studentów.
Problem bowiem w tym, że planowane przez wicepremiera zniesienie części ulg dotyczyło wszystkich jednakowo, tych zamożniejszych z dużych miast i tych, którym się nie przelewa pochodzących z małych miasteczek i ze wsi. Na czym dokładnie polega pomysł wicepremiera Belki na razie nie wiadomo, ponieważ jest on bardzo niekonkretny. Marek Belka twierdzi, że chce refundować najbiedniejszym studentom utracone ulgi, ale najwyraźniej nie wie jeszcze jak to zrobić. "Do ministra edukacji narodowej należy próba wypracowania pewnych sposobów refundowania studentom tych dodatkowych kosztów". Jak widać pomysł jest bardzo świeży i zapewne urodził się pod wpływem protestów. Minister Belka coraz bardziej przypomina więc Janosika, z tą tylko różnicą, że próbuje zabierać wszystkim a biednym rozdaje dopiero wtedy gdy się o to upomną.
foto Archiwum RMF
16:55