"Podwyżka kwoty wolnej od podatku najprawdopodobniej dopiero za rok. Teraz rząd Beaty Szydło z tym nie zdąży" - potwierdza w rozmowie z RMF FM, szef komitetu stałego rady ministrów - Henryk Kowalczyk.
Dziś o godzinie 13 rozpocznie się pierwsze, robocze posiedzenie nowego rządu. Ma na nim zostać przyjęty plan zmian gospodarczych na najbliższe miesiące. Obiecywanej podwyżki kwoty wolnej od podatku w planie posiedzenia jednak na razie nie ma. Ministrowie rządu Beaty Szydło tłumaczą to brakiem czasu i problemami konstytucyjnymi. Zmiany w podatku PIT należy przeprowadzać do końca listopada roku poprzedniego. Z drobnymi wyjątkami. A to oznacza, że aby podnieść kwotę wolną od podatku, rząd musiałby przeprowadzić ustawę przez Sejm i uzyskać podpis prezydenta w tydzień.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie chcą jednak tego robić, bo nie wiedzą jeszcze jak kwotę wolną od podatku podnieść, żeby na zmianach skorzystali najubożsi i średnio-zarabiający a nie najbogatsi.
Może się bowiem okazać, że osobom zarabiającym dziesiątki tysięcy złotych, kwota wolna od podatku zostanie obniżona. Chodzi o to, żeby na wszystko starczyło pieniędzy. A to rodzi wątpliwości konstytucyjne.
Zmiany w podatkach rozliczanych rocznie (czyli m.in. PIT) należy wprowadzać do końca listopada roku poprzedniego. Wyjątkiem są zmiany podatkowe korzystne dla podatnika. Podwyżka kwoty wolnej jest korzystna dla podatnika. Jeżeli jednak komuś, w tym wypadku najbogatszym, tę kwotę by się obniżyło, wtedy mamy zmianę niekorzystną dla grupy podatników, czyli obowiązuje termin listopadowy. Po drugie dochody z podatku PIT stanowią lwią część budżetów gmin, miast na prawach powiatów i powiatów. Obniżka kwoty wolnej oznaczałoby potężną wyrwę w samorządowych finansach. Dlatego rząd chce więcej czasu na zastanowienie.