38 gmin i dwa samorządy powiatowe podpisały się pod apelem Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego w sprawie drastycznych podwyżek cen gazu. Oprócz apelu urzędników, do kilku rządowych instytucji trafiły też w tej sprawie podpisy 20 tysięcy mieszkańców Tarnowa Podgórnego pod Poznaniem.
Podpisów pod apelem z samej Wielkopolski jest 18. To m.in. wspomniane Tarnowo Podgórne, o którego problemach wcześniej pisaliśmy, sąsiednie Dopiewo czy Kaźmierz, ale też Grabów nad Prosną, Dobrzyca, Duszniki, Buk czy Opalenica.
Pozostałe gminy są z województw dolnośląskiego, zachodniopomorskiego i pomorskiego. Do inicjatywy wójtów i burmistrzów, już po spotkaniu komitetu protestacyjnego przyłączyły się także Miastko oraz Puck.
Przygotowane przez samorządy pismo z apelem o wstrzymanie podwyżki stawek za gaz o 170 proc. trafiło do Urzędu Regulacji Energetyki, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Ministerstwa Aktywów Państwowych i Ministerstwa Klimatu. Według naszych informacji, instytucje te na razie nie odpowiedziały.
Mieszkańcy Tarnowa Podgórnego szykują się tymczasem do protestu przed siedzibą miejscowego dostawcy gazu. Zaplanowali go na najbliższy piątek.
Mieszkańcy podpoznańskiej gminy od pierwszego października są zmuszeni płacić za gaz o 170 proc. więcej niż dotychczas.
Nie mogą zmienić operatora, bo infrastruktura w gminie jest dostosowana do dostaw tzw. zaazotowanego gazu. Monopol na dostawy tego błękitnego paliwa na terenie gminy ma jedna firma. Jej przedstawiciel spotkał się niedawno z mieszkańcami, informując z czego wynikają nowe stawki, którym sprzeciwia się także lokalny samorząd.
Z wyliczeń urzędników gminy wynika, że w obiektach administrowanych przez gminę rachunki po podwyżce wzrosną o ponad milion złotych.
Mieszkańcy gminy są przerażeni czekającymi ich podwyżkami. Rachunek jeszcze nie przyszedł, bo dostaję rachunek roczny. Płaciłam rocznie 4 tysiące, a teraz? O 170 proc. więcej? - pyta wystraszona pani Maria, jedna z mieszkanek Tarnowa Podgórnego.
My już z córką planujemy, że kupimy dwa piecyki, tzw. kozy, wstawimy do mieszkania i będziemy palić. W ten sposób taniej, nie stać nas na tak wysokie opłaty - wyjaśnia inna mieszkanka.
Dla mnie to są straszne podwyżki, bo jeżeli ktoś zarabia najniższą krajową, za czynsz płaci 730 złotych, a rachunek wzrośnie, to przeżyć i trwać będzie bardzo trudno. Jakieś petycje są, apele, ale czy to cokolwiek pomoże? - dopytuje inna.