Osoby posiadające konta w Podkarpackim Banku Spółdzielczym kolejny dzień ustawiają się w kolejkach do oddziałów PBS. Klienci chcą wypłacić pieniądze ze zmagającej się z problemami instytucji finansowej. "Bank, który w taki sposób postępuje z klientami, jest bankiem niewiarygodnym" - podkreślają w rozmowie z reporterem RMF FM.
Dziś posiadacze kont w PBS odzyskali dostęp do swoich pieniędzy po tym, jak w ubiegłą środę Bankowy Fundusz Gwarancyjny podjął decyzję o wszczęciu przymusowej restrukturyzacji PBS z powodu złej sytuacji kapitałowej. Stąd tłumy przed placówkami banku m.in. w miejscowości Domaradz.
Klienci są rozczarowani i czują się oszukani. W rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Wiosło podkreślają, że nie dostawali od banku żadnych informacji o problemach finansowych, a większość z nich o przejęciu instytucji przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny dowiedziała się z mediów. Przez cztery dni nie mogli zapłacić kartą ani wypłacić gotówki.
Nie mam tam (na koncie w PBS - przyp. RMF FM) dużo, ale to są moje ostatnie oszczędności, dlatego chciałabym wybrać te pieniądze, żeby się zabezpieczyć. Zdziwiło to nas, bo nie było żadnych informacji i nagle w mediach się okazało ze bank upada. Nie dzwonili do nas z banku i o niczym nie informowali. Napisali w internecie dopiero wtedy, gdy konta nie były już aktywne - podkreśliła jedna z kobiet oczekująca w kolejce przed oddziałem PBS w Domaradzu.
Inna osoba z kolejki wskazała, że bank obsługiwał większość osób mieszkających w okolicy. Obawa jest z całą pewnością tym bardziej, że dużo pieniędzy podobno straciły samorządy. Chcę zabrać pieniądze i zamknąć konto, bo taki bank co tak postępuje jest bankiem niewiarygodnym - wskazała inna osoba z kolejki.
Klienci wciąż nie mogą korzystać z bankomatu, więc co chwilę do kolejki dołączają kolejne osoby.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Prezes zarządu Nowego Banku BFG S.A. w rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Wiosło przyznała, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego PBS w Sanoku znalazł się w trudnej sytuacji. W zasadzie spodziewaliśmy się tego, że taka sytuacja może wystąpić. Klienci przejętego Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku mogli się czuć sfrustrowani brakiem dostępu do swoich środków od piątku. Bank Nowy BFG zrobił wszystko, żeby ten dostęp był jak najszybszy dla klientów. Chciałabym zapewnić, że wszyscy klienci, którzy zgłoszą się do Banku Nowego BFG, zostaną obsłużeni, jednak preferujemy i zachęcamy klientów do tego, żeby korzystali z bezgotówkowej formy rozliczeń. Gotówkowa forma rozliczeń nie jest możliwa do zapewnienia dla wszystkich w dniu dzisiejszym ze względu na ograniczenia techniczne i logistyczne. Depozyty gwarantuje Bankowy Fundusz Gwarancyjny - podkreśliła Edyta Glajcar.
Dopytywana o przyszłość banku, prezes zarządu wskazała, że BFG jest instytucją pomostową. Łączymy pomiędzy jednym bankiem, który przejęliśmy, a inną instytucją finansową, która powinna według ustawy przejąć nasze przedsiębiorstwo.
W gorszej sytuacji niż klienci indywidualni są 34 jednostki samorządowe, które ulokowały pieniądze w Podkarpackim Banku Spółdzielczym. Jak informowaliśmy wczoraj, środki jednostek samorządu terytorialnego nie są objęte gwarancją. Oznacza to, że udało się uratować tylko 57 proc. pieniędzy samorządów. Pozostałe 43 proc. ma zostać przeznaczonych na uregulowanie długów banku, które wynoszą 182 miliony złotych.
W Podkarpackim Banku Spółdzielczym z siedzibą w Sanoku zarejestrowanych było 88 tysięcy kont osobistych i 8 tysięcy kont należących do firm. PBS to drugi największy bank spółdzielczy w Polsce. Został przejęty przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny z powodu problemów finansowych. Po przejęciu przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny dla klientów i pracowników banku jedyną zmianą będzie jak na razie nowa nazwa, czyli nowy bank BFG. Fundusz będzie dążył do sprzedaży banku innemu bankowi. Nieoficjalnie wiadomo, że pojawili się już pierwsi chętni inwestorzy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kilkadziesiąt milionów złotych strat samorządów. Pieniądze trzymały w Podkarpackim Banku Spółdzielczym