Kupowanie przez Polskę rosyjskiego gazu od Niemców to absurd - tak propozycję koncernu Wingas komentują nasi rozmówcy w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie. "Dziennik Gazeta Prawna" donosi o propozycji spółki, należącej do niemiecko-rosyjskiego holdingu. Niemcy chcą nam sprzedawać rosyjski gaz przez odwrócenie kierunku, w jakim surowiec płynie Gazociągiem Jamalskim.

REKLAMA

A pomysłowi przyklaskuje ochoczo wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak.

Z ekonomicznego punktu widzenia pomysł wydaje się jednak bezsensowny. Kupowalibyśmy bowiem gaz, który dopiero co gościł w Polsce - przepływał przez nasz kraj Gazociągiem Jamalskim do Niemiec. Także pomysł na budowę obok Jamału nitki, którą gaz by zawracał, jest wielce kontrowersyjny. Jednym z zarzutów mogłoby być, że w praktyce łączymy się z niekorzystnym dla nas Gazociągiem Północnym.

Również porozumienie z Niemcami, że gaz będziemy pobierać wcześniej, zanim wpłynie na ich terytorium, jest mało prawdopodobne. Problem w tym, że gaz w Jamale jest własnością Rosji, więc musiałaby ona wydać na takie rozwiązanie zgodę, a to mocno wątpliwe. W lutym, gdy byliśmy w potrzebie z powodu niedoborów surowca, staraliśmy się awaryjnie o taką zgodę Gazpromu, ale bezskutecznie.

Tak naprawdę ta propozycja wynika z problemu samych Niemców, którzy przez kryzys zużywają mniej gazu i nie mają gdzie upchnąć rosyjskich nadwyżek. Polsce natomiast - głównie w kontekście nowego porozumienia z Gazpromem - więcej rosyjskiego gazu raczej nie potrzeba.