Konsolidacja, łączenie firm branży paliwowo-energetycznej są trwałym trendem na skalę globalną - przekonywali w środę menedżerowie PKN Orlen w kontekście przejęcia Lotosu i PGNiG. Jak podkreślali, samodzielna przyszłość rafinerii Lotosu była pod znakiem zapytania.
Jak podkreślał na spotkaniu z dziennikarzami prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, kierunku transformacji energetycznej nie da się zmienić, dlatego już dawno temu powstał plan stworzenia na bazie Orlenu dużej firmy, "zdolnej oprzeć się konkurencji, która mogłaby patrzeć w przyszłość, inwestować i zawiązywać sojusze gospodarcze". Jak dodał, podstawowym założeniem takiego procesu było zabezpieczenie całego regionu w surowce i paliwa.
Dyrektor wykonawczy ds. inwestycji kapitałowych Orlenu Robert Śleszyński przypominał, że idea budowy koncernu multienergetycznego sięga wielu lat wstecz, a pomysł pojawił się jeszcze za poprzednich zarządów. Obszary działalności, które Orlen zdobył dzięki przejęciom, m.in. Lotosu i PGNiG, od dawna są w portfelach innych koncernów paliwowo-energetycznych - argumentował Śleszyński. Podkreślał też, że celem przejęć jest budowa międzynarodowej pozycji firmy, oraz synergie, wynikające z przejęć.
Śleszyński zaznaczył, że Orlen wkrótce przedstawi aktualizację strategii, w której sprecyzuje obszary synergii kosztowych i wzrostowych. Potencjał synergii, towarzyszących przejęciu Grupy Lotos i PGNiG jest rzędu 10 mld zł - podkreślał.
Menedżerowie Orlenu przekonywali też, że gdańska rafineria Lotosu jest nastawiona na produkcję konwencjonalnych paliw, nie ma szerokiego portfolio produktowego, jest typowym producentem paliw, bez filaru petrochemicznego. Robert Śleszynski podkreślał, że wysokie wyniki rafinerii wynikały przede wszystkim z dyferencjału, czyli niższej ceny przerabianej w Gdańsku rosyjskiej ropy REBCO. Jak przypomniał, rosyjska ropa przestaje płynąć do Europy, stąd w Gdańsku efekt dyferencjału dąży do zera, a marże spadają. Dlatego przy wycenie rafinerii, towarzyszącej sprzedaży jej udziałów Saudi Aramco należało brać pod uwagę przyszłą wartość w długim terminie, pozbawioną efektów dyferencjału.
Marek Mikitiuk z firmy doradczej EY oceniał, że branża rafineryjna ma ograniczone perspektywy z powodów konsumenckich i regulacyjnych. Jak wskazywał, zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi w UE od 2035 r., ograniczenia w poruszaniu się dla aut z tradycyjnym napędem - wszystko to wpływa na spadek popytu na paliwa. Rynek paliwowy jest atrakcyjny dziś, ale nie w perspektywie kolejnych lat - podkreślał.
Jak przypomniał Mikitiuk, takie koncerny jak Shell i ExxonMobil opracowują nowe, agresywne strategie, zakładające przyspieszenie transformacji energetycznej i zyskują dla nich wysokie poparcie akcjonariuszy. Wskazał, że strategie te przewidują zamykanie rafinerii, oraz rozwój petrochemii i jej integrację z aktywami rafineryjnymi. Rafinerie w Europie generalnie się zamykają, otwierają się w Afryce i na Bliskim Wschodzie, tam gdzie jest ropa - wskazywał Mikitiuk. Perspektywa branży jest taka, że paliwa będą importowane do Europy, a liczyć się będzie zdolność dostarczenia tych paliw - oceniał.
Janusz Bogdański z PKN Orlen podkreślał z kolei, że technologie niezbędne do rozwoju petrochemii są trudno dostępne dla nowych graczy. Saudi Aramco je ma, a współpraca ze spółką-córką saudyjskiego koncernu - SABIC daje Orlenowi duże możliwości rozwoju petrochemii i zdobycia niezbędnej wiedzy.
W ramach realizacji wyznaczonych przez Komisję Europejską środków zaradczych 30 proc. udziałów gdańskiej rafinerii Lotosu trafiło do Saudi Aramco. Jak przekonywał mec. Paweł Rymarz z doradzającej przy transakcji kancelarii Rymarz Zdort, umowa joint-venture Orlenu z Saudi Aramco ws. rafinerii jest korzystna dla większościowego wspólnika, tzw. lista spraw weta jest krótka, jak na umowy tego typu. Dotyczy kwestii, które musiały być zagwarantowane, że Saudi Aramco dostarcza ropę i odbiera produkty - wyjaśniał. Inne zapisy umowy zawierająm.in. listę rzeczy, których nie można zrobić bez konsensusu udziałowców, np. w przypadku braku uzgodnienia biznesplanu, przewiduje też sposób rozwiązania sporu, jeśli jakaś kwestia pozostaje nieuzgodniona przez dłuższy czas - wyjaśniał.
Z kolei mec. Paweł Mazur z doradzającej przy transakcji kancelarii SMM podkreślał, że umowa zawiera uzależnienie zbycia udziałów od zgody udzielanej przez zgromadzenie wspólników spółki, czyli musi w takiej sytuacji być zgoda Orlenu. To najdalsze ograniczenia jakie można wprowadzić w polskim prawie - zaznaczył Mazur.