Czy teraz w Polsce jest czas oszczędzania? "Jak najbardziej nowy minister finansów ma rację z ekonomicznego punktu widzenia. Tylko pytanie, czy będzie w stanie to robić" - mówi gość RMF FM, ekonomista Ryszard Petru.
Krzysztof Berenda: Mamy już pierwsze słowa nowego ministra finansów Mateusza Szczurka. Na razie po angielsku, skierowane - jak rozumiem - do zagranicznych inwestorów. Mówi tam, że przychodzi teraz w Polsce czas oszczędzania, bo skoro ma być wzrost gospodarczy, który ma być całkiem niezły, no to jest czas, żeby oszczędzać. To dobra decyzja?
Ryszard Petru: Jak najbardziej ma rację z ekonomicznego punktu widzenia. Tylko pytanie, czy będzie w stanie to robić. Zauważmy, że budżet na przyszły rok został już opracowany. Jak rozumiem, minister finansów nie ma za bardzo ruchu i tak naprawdę to, co on mówi, domyślam się dotyczy roku 2015, a nie 2014. Taka była konsekwencja działań. Budżet przyjęty, OFE przyjęte i potem ogłoszony minister. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało w praktyce.
A co może dla nas oznaczać ta zapowiedź oszczędzania? Mamy się czegoś obawiać, jakiejś podwyżki podatków czy po prostu tego, że żadnych prezentów nie dostaniemy od państwa?
Minister Szczurek ma rację, bo zawsze gdy jest wzrost gospodarczy, to trzeba wyhamowywać wzrost wydatków, żeby po prostu się nie rozpędzić, nie doprowadzić do sytuacji, jaka miała miejsce w Grecji czy Portugalii. Ale jeszcze raz podkreślam, że to jest bardziej deklaracja z jego strony niż zapowiedź konkretnych działań. Jeszcze raz podkreślam, budżet na rok przyszły jest zdeterminowany i tutaj raczej nie ma możliwości oszczędzania. Pytanie jest oczywiście fundamentalne: jak rząd będzie chciał skonsumować pieniądze, które pojawią się w wyniku przejęcia części obligacji z OFE. Wczoraj Narodowy Bank Polski apelował o to, żeby tych pieniędzy nie wydawać na bieżące wydatki. Jak rozumiem oszczędności powinny polegać na tym, że jeżeli już te pieniądze zostaną przejęte, to o tyle samo powinno się obniżyć dług i deficyt, i tych pieniędzy nie wydawać na bieżąco. Aczkolwiek zauważmy, że niektórzy przedstawiciele rządu mówią wprost, że przecież chodzi właśnie o to, żeby przejąć te pieniądze od OFE i wydać je na współfinansowanie projektów unijnych. Ja widzę tu pewną sprzeczność, ale zobaczymy, jak to się będzie działo w praktyce. Zobaczmy, że minister jest od dwóch dni ministrem i sądzę, że bardziej mówi o swoich deklaracjach niż o deklaracjach działań, bo pole manewru jest - moim zdaniem - bardzo ograniczone.
Z jednej strony minister zapowiada oszczędności, a z drugiej strony będzie rok 2015, kiedy są wybory prezydenckie i parlamentarne. Mogą być wtedy naciski, żeby coś ludziom dać. Czy minister ma pole, żeby na przykład obniżyć nam wcześniej VAT, obniżyć podatki? Zrobić coś takiego, co odczujemy?
Wydaje mi się, że jest bardzo małe prawdopodobieństwo na jakiekolwiek obniżenie podatków w roku 2015. Doskonale pan to podsumował. 2015 to będzie rok wyborczy i ja rozumiem trochę postawę pana ministra: on mówi to, co jest dobre ekonomicznie. Ale to politycy podejmują decyzje i on siłą rzeczy nie ma na to wpływu. To jest inna forma ministra finansów. To mi przypomina trochę Mirosława Broniewskiego czy Staszka Kluzę. Byli to fachowcy, którzy zarządzali księgami ministerstwa finansów tak jak było to możliwe, a decyzje polityczne podejmowali politycy albo w rządzie albo w parlamencie. Minister dbał tylko o to, żeby decyzje były wykonywane w sposób sensowny. Ale minister w tym momencie nie jest kreatorem polityki gospodarczej rządu.
Jacka Rostowskiego już prawie nie ma, ale jedną z zapowiedzi ministra Szczurka jest to, że nie zmieni planów ograniczenia OFE. Jest pan trochę rozczarowany?
Wydaje mi się, że takie było kryterium przyjęcia ministra. Minister musiał się zgodzić na tę formułę. Zauważmy, jaka była konsekwencja. We wtorek rząd przyjmuje ustawę o OFE, a w środę powołuje nowego ministra finansów. Ewidentnie on musiał to przyjąć. Sądziłem, że ten minister, który zostanie powoływany nie będzie miał ruchu, dlatego też - jak rozumiem - wiele innych osób wcześniej nie zgodziło na to stanowisko, bo jest to bardzo kontrowersyjna zmiana. Zauważmy, dzisiaj premier Buzek u państwa w radiu jednoznacznie powiedział, że to burzy zaufanie do obywateli, do państwa i ma nadzieję, iż ta zmiana w tej formie nie przejdzie przez parlament.
Ekonomista Ryszard Petru. Dziękuję bardzo.
Dziękuję.