Już w tym tygodniu za benzynę i olej napędowy zapłacimy średnio po 3-4 grosze więcej - ostrzegają analitycy. Wynika to ze wzrostu cen ropy. Dziś rano za baryłkę trzeba było zapłacić 105 dolarów.
Hurtowe ceny paliw szły w górę od kilku tygodni. Nie było tego widać na stacjach benzynowych, bo ich właściciele organizowali w tym czasie różnego rodzaju promocje i obniżki. Nie mogą jednak dłużej obniżać marży, bo w ubiegłym tygodniu paliwa w hurcie podrożały o 11 groszy za litr.
Kierowcy tracą nadzieję. Ich zdaniem, winę za wysokie ceny benzyny ponoszą głównie właściciele stacji. Nawet jeśli spadną ceny na świecie, to u nas chyba już nie spadną. Oni po prostu drenują nasze kieszenie - mówi jeden z nich naszej reporterce.
W tej chwili benzyna 95 kosztuje średnio 5 złotych 64 grosze, a olej napędowy 5 złotych 56 groszy.
Kieszenie kierowców drenuje przede wszystkim krajowy budżet. Blisko połowę ceny, którą musimy zapłacić za benzynę stanowią: akcyza, podatek VAT i opłata paliwowa. Oznacza to, że w przypadku litra benzyny, który kosztuje np. 5 złotych i 64 grosze, faktyczna cena paliwa to 2, 67 zł, a marża stacji to zaledwie 25 groszy. Cała reszta - czyli 2 złote i 72 grosze - trafia do państwowej kasy.
Podobny wkład w budżet kraju mają kierowcy ciężarówek i samochodów z silnikiem diesla. W ich wypadku wysokość poszczególnych opłat jest odwrócona: mniejsza jest akcyza, większa opłata paliwowa. Gdyby nie opłaty na rzecz państwa, litr oleju napędowego kosztowałby ok. 3 złotych. Faktyczna cena, jaką płacimy, zawiera jednak również 1,20 zł akcyzy, 25 groszy opłaty paliwowej i 1,04 zł podatku VAT; łącznie to dodatkowe dwa i pół złotego.
O tym, że benzyna może w krótkim czasie mocno zdrożeć, pisaliśmy już na początku miesiąca. Jeszcze 2 lipca cena baryłki ropy na giełdzie w Nowym Jorku wynosiła 85 dolarów.
Wzrost jest konsekwencją m.in. embarga nałożonego przez Unię Europejską na irańską ropę. Krok UE miał być dla Teheranu karą za kontynuowanie programu atomowego.