Opozycja chce dymisji ministra skarbu Wiesława Kaczmarka. Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość nie zostawiły dziś na ministrze suchej nitki z powodu złej polityki gazowej. Wiesław Kaczmarek jest już drugim, po szefie MSZ-tu Włodzimierzu Cimoszewiczu, ministrem rządu Millera, któremu teoretycznie zagraża utrata stanowiska. Teoretycznie, bo stosownej większości głosów zapewne nie będzie.
Oba kluby parlamentarne - PO i PiS - złożyły już wspólny wniosek o wotum nieufności dla ministra skarbu Wiesława Kaczmarka. Podpisało się pod nim 87 posłów. "Wniosek ma charakter merytoryczny. Nie chodzi o utrudnianie pracy rządu. Działalność ministra Kaczmarka zagraża bezpieczeństwu energetycznemu państwa" – twierdzi lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Według wnioskodawców, ostatnie decyzje kadrowe Kaczmarka w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie są sprzeczne z interesami państwa.
Jan Maria Rokita z PO zwrócił uwagę, że kierownictwo PGNiG zostało usunięte w sposób nagły, kiedy próbowało doprowadzić do wyeliminowania z handlu gazem firmę-pośrednika czyli spółkę Gas Trading, powiązaną z firmą Aleksandra Gudzowatego. "Wszystko to sprawia wrażenie, że nacisk przedsiębiorcy powoduje, iż rząd podejmuje decyzje bardzo wątpliwe z punktu widzenia interesu państwa" - mówił Rokita. Poseł PO zarzucił też Kaczmarkowi mnożenie przez niego wątpliwości wobec kontraktu na zakup gazu norweskiego oraz jego politykę personalną w podległych spółkach i samym resorcie.
Przypomnijmy: 7 grudnia minister skarbu zawiesił prezesa PGNiG i dwóch jego zastępców. Trzy dni później Rada Nadzorcza odwołała cały pięcioosobowy zarząd firmy i na jego miejsce powołała trzy osoby, w tym Michała Kwiatkowskiego na prezesa. Prasa przypomniała, że rząd Buzka chciał przywrócić w EuRoPolGazie, firmie eksploatującej gazociąg jamalski, równy podział akcji między rosyjski Gazprom a polskim PGNiG, eliminując spółkę Gas Trading, powiązaną z Bartimpeksem Aleksandra Gudzowatego. Media pisały, że teraz szefem PGNiG został partner w interesach Gudzowatego.
Sam Kaczmarek zapewnia, że decyzję o zmianie władz PGNiG podjął bez niczyich nacisków, a interes żadnej firmy i korporacji nie miał na nią wpływu. "Szukam opłacalnego rozwiązania zmiany struktury dostaw (gazu), ale wolność kosztuje. Koszty te zapłaci nie państwo, ale odbiorca, który spala ten gaz w kuchence" - mówił Kaczmarek.
foto RMF
22:40