Zakład Ubezpieczeń Społecznych coraz lepiej radzi sobie ze ściąganiem zaległych składek – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Najgorszy był rok 1999, kiedy ZUS nie potrafił nawet określić, kto i ile pieniędzy jest mu winien. Potem było już lepiej.

REKLAMA

W raporcie znalazły się także zastrzeżenia. Zdarza się np., że ZUS zbyt opieszale podejmuje działanie przeciwko dłużnikom i nie korzysta ze wszystkich możliwych sposobów ściągania składek.

Podobne nieprawidłowości NIK stwierdziła także w urzędach skarbowych, do których przekazywane są sprawy zadłużonych płatników. Dlatego też nie wiadomo, kiedy ZUS poradzi sobie z zaległościami z 1999 roku, zanim to zaczął działać system informatyczny i nikt tak naprawdę nie wiedział, kto i ile zalega ze składkami.

Zaległości z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne pod koniec ubiegłego roku – według NIK – wyniosły 10 mln zł. Skuteczność ściągalności wzrosła w skontrolowanym czasie ponad dwukrotnie, ale i tak zakładowi udaje się odzyskać niecałe 40 proc. długów. Kontrola dotyczyła lat 1999-2001.

13:20