Ponad 4 mln zł straciła Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu – ujawniła kontrola NIK. Działania byłego dyrektora Stacji wzbogaciły natomiast prezesów Gliwickiej Spółki Węglowej i firm wynajmujących pomieszczenia w siedzibie CSRG.

REKLAMA

Zarzuty Najwyższej Izby Kontroli są poważne, dotyczą łamania prawa i niegospodarności. Wątpliwości budzi chociażby zatrudnianie na wysokich stanowiskach członków najbliższej rodziny byłego dyrektora.

Szef katowickiego NIK-u zarzuca także byłemu szefowi bytomskiej Stacji zawyżanie wartości opinii biegłych, przekraczanie uprawnień do zaciągania zobowiązań, zatrudnianie prezesów zarządu Gliwickiej Spółki Węglowej w charakterze ratowników. NIK ujawnił też braki w prowadzeniu księgowości.

Były szef Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomi Zygmunt Kajdasz twierdzi, że zarzuty są śmieszne. To jest żenujące - komentuje.

Sprawa trafić ma do prokuratury, NIK przygotowuje 4 zawiadomienia o podejrzeniu

popełnienie przestępstwa. Jednocześnie Mieczysław Kosmalski, szef katowickiego NIK-u, podkreśla, że nie ma żadnych zastrzeżeń co do wysokiego poziomu wyszkolenia ratowników z Bytomia.