Dwóch reprezentantów krajów rozwijających się i jeden Amerykanin są kandydatami na prezesa Banku Światowego. Od chwili powstania instytucji zawsze na jej czele stali Amerykanie.
Poza zgłoszonym przez prezydenta USA Jim Yong Kimem z amerykańskiej uczelni Dartmouth College, o stanowisko to ubiegać się będą: pani minister finansów Nigerii Ngozi Okonjo-Iweala i były szef tego resortu w Kolumbii Jose Antonio Ocampo. Okonjo-Iweala była w przeszłości dyrektorem generalnym w Banku Światowym. Ocampo jest obecnie profesorem na Uniwersytecie Columbia.
Zgłoszoną przez Obamę kandydaturę Jim Yong Kima przyjęto z pewnym zaskoczeniem bowiem nie był on wymieniany jako pretendent do tego stanowiska. Urodzony w Seulu Kim jest lekarzem z wykształcenia i znaną osobistością w światowych kręgach medycznych i rozwojowych. Jest współzałożycielem globalnej organizacji Partnerzy w Zdrowiu, był też dyrektorem wydziału ds. HIV/AIDS Światowej Organizacji Zdrowia.
Dartmouth College jest renomowaną uczelnią prywatną w Hanover, w stanie New Hampshire.
Obecny prezes Banku Światowego Robert Zoellick ogłosił w lutym, że chce ustąpić ze stanowiska. Jego następca ma zostać wybrany 20 kwietnia przez 25-osobowy zarząd Banku Światowego. USA, które są największą gospodarką na świecie, mają w tym gremium najwięcej głosów. Wydaje się więc, że wybór Kima jest przesądzony.
Od powstania Banku Światowego w 1944 roku na czele tej instytucji zawsze stali Amerykanie. Kraje rozwijające się od dawna chcą mieć w Banku Światowym więcej do powiedzenia, podobnie jak i w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, na którego czele zawsze stali dotąd Europejczycy.