Narodowy Bank Polski jest gotów do zareagowania na nadmierne wahania kursu złotego - poinformował bank centralny w komunikacie. Od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainie nasza waluta się osłabia. Dzisiaj euro przebiło nawet poziom 4,80 zł, ale złoty szybko się wzmocnił. Był to efekt interwencji walutowej - NBP sprzedał część rezerw w walutach obcych.
Narodowy Bank Polski opublikował komunikat, w którym podkreślił, że analizuje sytuację w gospodarce i na rynkach w związku z rosyjskim atakiem na Ukrainę.
"Niewielki udział eksportu towarów do Rosji i Ukrainy w polskim eksporcie jest czynnikiem, który będzie ograniczał negatywny wpływ tej sytuacji na polską gospodarkę. Negatywnie na gospodarkę europejską i polską oddziałuje natomiast wzrost cen surowców energetycznych" - napisał NBP.
"W świetle dostępnych informacji, pomimo negatywnego wpływu podwyższonej niepewności oraz wyższych cen surowców, wzrost gospodarczy w Polsce pozostanie wysoki" - podkreślono.
Narodowy Bank Polski w ostatnich dniach także zapewniał, że gotówki Polakom nie zabraknie. NBP uspokajał w ten sposób osoby, które masowo ustawiły się do kolejek do bankomatów. Bank centralny zaznaczył, że mogą występować opóźnienia w dostawie banknotów i monet, zwłaszcza w miejscach, gdzie skala transakcji została zwiększona.
NBP zwrócił uwagę także uwagę na waluty. Od początku rosyjskiej agresji waluty rynków rozwijających tracą na wartości. Rubel jest obecnie najtańszy w historii, ale trudną sytuację ma także złoty. Dzisiaj po godz. 13 dolar przebił 4,30 zł, a euro - 4,80 zł. Szybko jednak nasza waluta się wzmocniła. To wynik interwencji walutowej banku centralnego.
"W dniu dzisiejszym NBP dokonał sprzedaży pewnej ilości walut obcych za złote" - napisano w komunikacie.
Narodowy Bank Polski podkreśla, że obecna deprecjacja złotego "nie jest spójna z fundamentami polskiej gospodarki, ani też z kierunkiem prowadzonej polityki pieniężnej NBP". Bank centralny zapewnia, że posiada rezerwy walutowe oraz instrumenty, które może wykorzystać, by "przeciwdziałać negatywnym tendencjom na rynku finansowym i walutowym".
"NBP jest gotów w każdej chwili reagować na nadmierne wahania kursu złotego, które mogłyby zakłócić sprawne funkcjonowanie rynku walutowego, finansowego lub też negatywnie wpływać na stabilność finansową czy skuteczność realizowanej przez NBP polityki pieniężnej" - zaznaczono.
NBP może wzmocnić złotego, np. sprzedając część pokaźnych rezerw walutowych, tak jak dzisiaj. Odwrotną interwencję bank centralny przeprowadził pod koniec 2020 roku, wówczas kupował inne waluty, osłabiając tym samym nasz pieniądz. Potem tłumaczono, że ta "szarża" na rynku walutowym miała na celu wsparcie eksportu.
Od pewnego czasu jednak NBP Adama Glapińskiego porzucił "gołębią" politykę i co raz częściej komunikuje, że zależy mu na silniejszym złotym.
Słaby złoty to trudna sytuacja dla Polski, gdyż "dołoży się" do już podwyższonej inflacji. To także presja na kolejne podwyżki stóp procentowych. Rada Polityki Pieniężnej od października konsekwentnie je podnosi i są one już na poziomie 2,75 proc. Teraz przed władzami monetarnymi poważna decyzja: podnosić dalej, by próbować umocnić złotego, czy ograniczyć podwyżki, by nie dokładać gospodarce już dotkniętej konfliktem za wschodnią granicą.