Do napadu na autokar doszło wczoraj na trasie Terespol-Warszawa w miejscowości Bojmie, koło Siedlec. Bandyci udawali policjantów. Pobili jednego z kierowców, sterroryzowali i okradli podróżnych. Jak dowiedziało się radio RMF, autobusem podróżowali przede wszystkim turyści z Rosji, Ukrainy i Białorusi; jechali z Moskwy do Nicei.

REKLAMA

Po zatrzymaniu autokaru sprawcy kazali wjechać kierowcy w las. Po kilku kilometrach zatrzymali autobus. Jednego z kierowców pobili, a drugiego przywiązali do drzewa. Do zdarzenia doszło wczoraj ok. godz. 2 w nocy.

Łup fałszywych policjantów jest spory: w sumie turystom zrabowano ok. 20 tys. dolarów i dokumenty. Centrala francusko-polskiej firmy Intercars, do której należy autokar, zapewnia, że wśród pasażerów nie było Polaków.

Napadu dokonali najprawdopodobniej przestępcy zza wschodniej granicy. Policja opiera tę hipotezę na zeznaniach pokrzywdzonych. Konkretnie wypowiada się na ten temat przedstawicielka firmy Intercars, do której należał autokar. Jej zdaniem napastnicy to Ukraińcy.

Wiadomo, że bandytów było kilku, prawdopodobnie poruszali się białym mercedesem transporterem i to właśnie tego samochodu poszukuje policja.

Wiadomo też, że wybór autokaru nie był przypadkowy. Jak twierdzi policja, bandyci musieli śledzić go od granicy, wiedząc, kto nim jedzie i jaka jest mniej więcej zawartość portfeli podróżnych.

Ostatni napad na autokar na Mazowszu zdarzył się pół roku temu. Wczorajsze wydarzenia mogą więc świadczyć, że na tym terenie znów pojawił się gang zajmujący się właśnie takim procederem. Dlaczego? O tym reporter RMF Roman Osica:

Foto: Archiwum RMF

05:45