Niemal 3 tys. stoczniowców przeszło wczoraju ulicami Szczecina w "Marszu milczenia”. Do protestu doszło, kiedy prezesi zakładu, po raz kolejny, nie umieli podać terminu wznowienia produkcji, ani liczby osób, które znajdą pracę w spółce, która powstanie na bazie stoczni.

REKLAMA

Uczestnicy marszu zatrzymali się przed bankiem PKO B.P. Złożyli na ręce dyrektora oddziału petycję, w której domagają się od banku, jako lidera konsorcjum, które zajmuje się sprawą stoczni, zajęcia ostatecznego stanowiska w sprawie kredytowania budowy statków. Dyrektor zobowiązał się do przekazania petycji swoim zwierzchnikom.

Z urzędu wojewódzkiego do stoczniowców wyszedł wicewojewoda. Jemu również przekazano petycję do rządu o jak najszybsze wznowienie produkcji w stoczni. Pod urząd robotnicy przynieśli ze sobą szubienice – dla poprzedniego zarządu stoczni oraz dla ministra gospodarki, który zapewniał, że stocznia ruszy w czerwcu.

Przed urzędem wojewódzkim był szczeciński reporter RMF Piotr Lichota, posłuchaj:

Wicewojewoda podziękował robotnikom za opanowanie i porządek, ale jak mówili protestujący, dzisiaj tak spokojnie może już nie być. O godz. 7 rozpocznie się kolejny wiec na terenie stoczni. Reporter RMF nieoficjalnie dowiedział się, że stoczniowcy chcą zablokować główne drogi dojazdowe do Szczecina.

Foto: Piotr Lichota RMF Szczecin

07:50