Policja rusza z kontrolą baków. Sprawdzane będzie czy samochód jeździ na oleju napędowym, czy - dużo tańszym od niego - oleju opałowym. Zwolniony z akcyzy olej opałowy w baku to 500 złotych grzywny. Kontrolowane mają być przede wszystkim ciężarówki.

REKLAMA

Ustawa, która pozwala policji na kontrolę baków z paliwem, weszła w życie 12 września zeszłego roku. Jednak dopiero teraz kontrole stały się możliwe. Tyle czasu zajęło zorganizowanie przetargów i oczekiwanie na dostawę sprzętu - odczynników chemicznych, zlewek i probówek.

Wyszkolone ekipy drogówki otrzymały specjalne zestawy – to spore czarne skrzynki, w których są strzykawki, gumowe wężyki, rękawiczki i 40 probówek z roztworem wodnym kwasu solnego. Do tych probówek będzie wlewany olej pobrany z baku. Po 10 minutach wytrąci się osad. Jeśli będzie czerwony lub różowy, będzie to oznaczać, że kierowca zatankował olej opałowy.

Jeśli kolor osadu będzie budził wątpliwości, bo np. w baku jest mieszanka obu olejów, to – według ustawy - probówki powinny trafić do laboratorium i przejść dokładną analizę. Powinny, bo jak ustalił reporter RMF, W Polsce nie ma takich laboratoriów.

Jednak same kontrole samochodów jeżdżących na fałszowanym oleju nie rozwiążą problemu szarej strefy paliwowej w Polsce. A ta, jak szacuje Państwowa Inspekcja Handlowa, rozrosła się do gigantycznych rozmiarów.

Co trzecia stacja benzynowa fałszuje sprzedawane paliwa. Co piąta oferuje klientom ciecz, która w ogóle nie powinna trafić do baku samochodu. Żeby inspektorzy PIH mogli skuteczniej walczyć z nieuczciwymi przedsiębiorcami, kontrole musiałyby się odbywać regularnie, a przez ostatni rok prowadzono je tylko wyrywkowo.

Posłuchaj relacji warszawskiego reportera RMF Mikołaja Jankowskiego:

Foto: Archiwum RMF

09:55