Coraz więcej wskazuje na to, że Stany Zjednoczone zdecydują się na obalenie reżimu Saddama Husajna, nawet bez poparcia ze strony międzynarodowych sojuszników. Prasa izraelska twierdzi nawet, że zna już termin ataku. Według izraelskiego dziennika "Maariv" amerykańska inwazja na Irak nastąpi przed początkiem grudnia, najprawdopodobniej 30 listopada.
Ofensywa USA w Iraku miałaby trwać "wiele tygodni" i zakończyć się dopiero w momencie "skutecznej likwidacji" irackiego przywódcy Saddama Husajna. Według informacji podawanych przez "Maariv" amerykański atak rozpocznie się od masowego uderzenia lotnictwa na główne cele w Iraku, a potem nastąpi uderzenie z morza. W ostatnim etapie do akcji ruszą siły lądowe.
Administracja prezydenta George’a W. Busha nie ukrywa już, że będzie dążyć do usunięcia Saddama Husajna bez względu na to, czy zgodzi się on na powrót inspektorów rozbrojeniowych ONZ do Iraku.
Tymczasem reżim w Bagdadzie pogodził się już z nieuchronnością amerykańskiego uderzenia. Nie ma sensu wpuszczać inspektorów ONZ do Iraku, skoro administracja George’a W. Busha i tak zamierza zaatakować i obalić Sadama Husajna. Po co wykazywać dobrą wolę i proponować powrót szpiegów? - mówi wiceprezydent Iraku Taha Yassin Ramadan.
Na razie jednak USA są osamotnione w swoich dążeniach do obalenia Husajna. Zapowiedź zbrojnej interwencji spotkała się z ostrą krytyką ze strony kluczowych partnerów USA w rejonie ewentualnej akcji: Arabii Saudyjskiej i Turcji. Przeciwni atakowi są też m.in. przywódcy Niemiec, Indii i Chin. Także w samych Stanach Zjednoczonych nie ma jednomyślności na ten temat.
Foto: Archiwum RMF
20:25