Masowe zwolnienia dyscyplinarne związkowców w PLL LOT. Jak informują nasi reporterzy 67 osób dostało mailem wypowiedzenia. Osobiście, w trakcie rozmów z prezesem spółki, dyscyplinarki dostali liderzy związków. Ze względu na strajk odwołano 4 loty z Warszawy - do Norymbergi, Tokio, Seulu i Toronto.
Polski Linie Lotnicze LOT zwalniają dyscyplinarnie strajkujących pracowników. Jak poinformował na konferencji prasowej prezes LOT-u Rafał Milczarski, wypowiedzenia dostało 67 pracowników. Według związkowców, zwolnienia odbyły się w skandaliczny sposób.
Twierdzą oni, że dostali dziś zaproszenie na negocjacje z zarządem. W trakcie tych rozmów liderzy związkowi - między innymi Agnieszka Szelągowska i kapitan Adam Rzeszot otrzymali zwolnienia.
Pozostali strajkujący pracownicy w jednym momencie dostali informację o zwolnieniach pocztą elektroniczną.
Uzasadnieniem rozwiązania tych umów o pracę jest "ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych w postaci samowolnego porzucenia pracy".
Związkowcy twierdzą, że będą więc strajkować tak długo, aż wszyscy zostaną przywróceni do pracy.
Masowe zwolnienia dyscyplinarne zwizkowcw w #LOT. Nawet 60 osb dostao mejlem wypowiedzenia. Osobicie w trakcie rozmw z prezesem spki dyscyplinarki dostali liderzy zwizkw. @RMF24pl
Piekarski_M22 padziernika 2018
"Apelujemy do premiera Morawieckiego o interwencję, domagamy się odwołania prezesa LOT-u" - mówią strajkujący od pięciu dni związkowcy z polskich linii lotniczych.
Przekonują, że są one nielegalne. Jak twierdzą, LOT po prostu nie może zwalniać związkowców i innych uczestników strajku. Prezes LOT Rafał Milczarski łamie prawo polskie - twierdzi szef związku Adam Rzeszot. Uważa też, ze został fizycznie zaatakowany przez Milczarskiego.
Strajk w LOT: @ZwiazekZZPPiL domaga si interwencji @MorawieckiM i dymisji prezesa Milczarskiego. Szef zw zaw pilotw Adam Rzeszot - zostaem fizycznie zaatakowany przez prezesa. Ok 70 strajkujcych dostao wypowiedzenia, s zwalniani dyscyplinarnie @RMF24pl pic.twitter.com/iziGXw3r70
To strajk jest nielegalny, bo tak odrzekł sąd - mówi rzecznik linii lotniczych Adrian Kubicki. Argumentuje też, że spółka ma prawo zwolnić dyscyplinarnie biorących w nim udział pracowników. W tym momencie musimy po prostu powiedzieć stop bezprawiu - mówił Kubicki.
Personel pokładowy Polskich Linii Lotniczych LOT protestuje, domagając się m.in. powrotu do lepszych warunków pracy. Już w czwartek związkowcy alarmowali, że strajkujący są zastraszani. Pracownicy, którzy nie przyszli do pracy, są straszeni telefonicznie zwolnieniem - powiedział naszemu reporterowi radca prawny związków zawodowych Polskich Linii Lotniczych LOT Karol Sadowski.
Rzecznik LOT-u, zapytany wtedy przez naszego reportera o te zarzuty, odparł, że to pracownicy kontaktują się z przewoźnikiem. Kontaktujemy się zwrotnie z pracownikami i mówimy im, że strajk jest nielegalny - a skoro jest nielegalny, to są z tego tytułu określone konsekwencje - wyjaśniał Adrian Kubicki.
Głównym punktem sporu między związkami zawodowymi działającymi w LOT, a władzami spółki jest wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania z 2010 roku. LOT stanął wówczas na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację. Spółka otrzymała pomoc publiczną, którą notyfikowała Komisja Europejska.
Stare zasady dot. wynagrodzeń zostały zastąpione nowymi, ramowymi - zdaniem związków, mniej korzystnymi dla pracowników. Obecnie płace zależą m.in. od wylatanych godzin. Związki zawodowe krytykują również fakt, że nowi pracownicy, np. stewardesy, nie są zatrudniani na umowy o pracę, a na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą.
Strajkujący pracownicy domagali się powrotu do lepszych warunków zatrudnienia.
Jednym z ich postulatów był również przywrócenie do pracy Moniki Żelazik, działaczki związkowej zwolnionej z LOT-u.
(j,ag)