Część pracowników z Ukrainy wróciła do swojego kraju, żeby walczyć, co powoduje trudną sytuację w niektórych branżach gospodarki. Z drugiej strony, jeśli część osób uciekających przed wojną zostanie w Polsce na stałe, wpłynie to pozytywnie na demografię i rynek pracy. Zdaniem Konfederacji Lewiatan, inwazja Rosji na Ukrainę będzie miała przełożenie na polski rynek.
Kryzys humanitarny może spowodować, że rynek pracy będzie pod ciągłą presją zarówno podażową, jak i płacową - skomentował poniedziałkowe dane o bezrobociu ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan Mariusz Zielonka.
Jak podało w poniedziałek Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, szacunkowa stopa bezrobocia w lutym wyniosła 5,5 proc., tyle samo co w styczniu.
Według wstępnych danych, pod koniec lutego w urzędach pracy zarejestrowanych było prawie 923 tys. bezrobotnych, o 4,3 tys. osób mniej niż w styczniu.
Jak ocenił ekspert Konfederacji Lewiatan, stopa bezrobocia przestaje być jakimkolwiek miernikiem tego, co dzieje się i będzie się dziać na rynku pracy w najbliższych miesiącach.
Z jednej strony wiemy, że część obywateli Ukrainy, którzy pracowali w Polsce, zdecydowała się wrócić do swojej ojczyzny, aby walczyć z wrogiem. Patrząc na strukturę ich zatrudnienia, już w tej chwili odczuwamy braki w takich branżach jak transportowa, budowlana czy związana z administrowaniem nieruchomościami- zauważył Zielonka.
Jednocześnie podkreślił, że liczba osób, które dotarły do Polski, a ostatecznie po zakończeniu konfliktu w Ukrainie zdecydują się u nas zostać, może okazać się zbawienna dla tragicznej sytuacji demograficznej naszego kraju i dla długofalowych niedoborów pracowników.
Straż graniczna podała w poniedziałek, że od początku agresji Rosji na Ukrainę do Polski uciekło 1 067 000 osób. 90 procent z nich to obywatele Ukrainy, a pozostałe 10 proc. to obywatele państw całego świata, około 100 różnych narodowości.