Sądu nad Leszkiem Millerem domaga się grupa działaczy z bliskiego premierowi regionu łódzkiego. Zagadką od kilku dni pozostają jednak nazwiska osób, które chcą pociągnąć do odpowiedzialności szefa SLD.
O próbach sterowania ludźmi, którzy mieliby rozliczać szefa SLD, mówi Wiktor Celler przewodniczący partyjnego sądu w Łodzi: Rzeczywiście takie próby nacisku są i to jest niepokojące.
Millerowi zarzucają brak realizacji lewicowego programu Sojuszu w gospodarce, finansach i służbie zdrowia. Losy wniosku mają się rozstrzygnąć pod koniec stycznia, choć ktoś próbuje na sprawę wpłynąć...
Są to próby przyspieszenia terminu zwołania partyjnego sądu oraz sugerowanie, kto miałby się tam znaleźć: Tak to odbieram również jako próba ustalania składu orzekającego - mówi Wiktor Celler. Do niego należy wskazanie osób, które miałyby rozliczać premiera. Może wybrać spośród ponad 20 członków sądu.
Pytanie w kim będzie mógł wybierać? I to jest niepokojące, bo to świadczy o tym, że istnieje próba manewrowania być może i samą treścią orzeczenia albo funkcjonowania sądu jako takiego - dodaje Celler. Jak sugeruje, naciski pochodzą z otoczenia wojewody łódzkiego, lokalnego barona SLD. Jego także działacze chcą postawić przed partyjnym sądem. Krzysztof Markowski od początku całej sprawy konsekwentnie powtarza: Bez komentarza.
Pojawiły się pogłoski, że Wiktor Celler wkrótce ma być z sądu odwołany. Jest jedną z niewielu osób, która zna działaczy – autorów zarzutów do Millera. Nie ujawnił nazwisk ani wojewodzie, ani premierowi. Trzyma je w tajemnicy.
06:15