Konstytucjonaliści nie mają wątpliwości - Zyta Gilowska nie może brać udziału w debatach w ramach kampanii wyborczej. Prawo i Sprawiedliwość chce, by członkini Rady Polityki Pieniężnej starła się z ministrem finansów. Jeśli Gilowska jednak zasiądzie naprzeciwko Rostowskiego, to teoretycznie czeka ją odwołanie z rady - twierdzą specjaliści od prawa.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Po pierwsze nie ma jednak opisanej procedury, a po drugie ta sankcja przypisana jest do osoby, która nie zrezygnuje z partyjnej lub związkowej legitymacji. Nikt po prostu nie przewidział sytuacji, że apolityczny z natury członek rady może wziąć udział w kampanii wyborczej. Tego zakazuje rota przysięgi członka rady, która mówi, że będzie działał z pełną bezstronnością, ale i kolejny zapis ustawy o NBP. Członek rady nie może prowadzić żadnej działalności publicznej. Debatowanie z ministrem finansów w trakcie kampanii jest ewidentnie działalnością publiczną. Poszedłbym nawet dalej - że jest to ewidentna działalność polityczna - nie ma wątpliwości prof. Jarosław Szymanek z Uniwersytetu Warszawskiego.

To samo nasz reporter usłyszał od profesorów Winczorka, Gebethnera i Stępnia. PiS do tej pory szuka prawnika, który powie, że Zyta Gilowska nie złamie prawa.

Gilowska nie zdecydowała jeszcze, czy będzie debatować z Jackiem Rostowskim. Być może dlatego, że prawo zobowiązuje ją również do milczenia w tygodniu, gdy rada decyduje o stopach procentowych. Ta decyzja zapadnie jutro.