Komisja transportu Parlamentu Europejskiego przyjęła niekorzystne dla polskich przewoźników przepisy. Chodzi o tak zwany pakiet mobilności regulujący warunki transportu międzynarodowego.
Komisja transportu Parlamentu Europejskiego poparła propozycje nowych przepisów reformujących zasady funkcjonowania przewoźników drogowych w UE. To budzące kontrowersje regulacje, którym sprzeciwia się część krajów, w tym Polska.
Projekt, znany jako pakiet mobilności, zakłada m.in. objęcie delegowaniem kierowców w transporcie międzynarodowym. Oznacza to duże utrudnienia dla firm transportowych z Europy Środkowo-Wschodniej działających na Zachodzie, powodując wzrost obciążeń administracyjnych i kosztów.
Z tego powodu przepisy wzbudzają w Unii Europejskiej wiele kontrowersji. Przyjęcie zmian forsowały kraje Zachodu, głównie Francja i Niemcy. Część państw członkowskich, w tym Polska, jest im jednak przeciwna, wskazując na ich protekcjonistyczny charakter.
Porozumienie będzie musiało jeszcze być formalnie zaakceptowane przez Radę UE (kraje członkowskie), a następnie przez PE w głosowaniu plenarnym. Europosłowie będą mogli zgłaszać do niego poprawki.
Jedną z kluczowych regulacji, która nie podoba się Warszawie i innym stolicom, jest obowiązek powrotu samochodów do kraju rejestracji firmy. Początkowo propozycja zakładała, że kierowcy będą wracać co 4 tygodnie, ale w toku negocjacji wydłużono ten okres do 8 tygodni.
Pakiet wprowadza też ograniczenia dotyczące przewozów kabotażowych, czyli przewozów w innym kraju UE po dostawie transgranicznej. Wprawdzie udało się utrzymać obecny system wykonywania takich przewozów (trzy operacje w ciągu siedmiu dni), ale wprowadzono czterodniowy "okres schłodzenia", zanim ten sam samochód będzie mógł wykonywać kolejne tego typu przewozy w tym samym kraju. To z kolei będzie utrudniało funkcjonowanie przewoźnikom na rynkach zagranicznych.
Pakiet zakłada też objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników, co oznacza wprowadzenie zasady płacy minimalnej krajów, w których odbywa się praca. Wykluczony będzie jednak tranzyt międzynarodowy, czyli np. przy przewozie z Polski do Hiszpanii nie trzeba będzie stosować osobnych przepisów dotyczących płacy minimalnej Niemiec czy Francji. W przypadku wszystkich innych rodzajów przewozów, w tym kabotażu, będzie jednak obowiązywał pełny reżim delegowania od pierwszego dnia operacji.
Jednym z kluczowych elementów usprawniających egzekwowanie prawa ma być inteligentny tachograf, który automatycznie zapewni rejestrowanie, kiedy i gdzie ciężarówka przekroczyła granicę, oraz wskaże lokalizację czynności związanych z załadunkiem i rozładunkiem. Nowe ciężarówki będą musiały być wyposażone w to urządzenie w 2023 roku. Pojazdy, które mają analogowy lub cyfrowy tachograf, będą musiały zostać doposażone do końca 2024 roku.
Propozycja wprowadza również zmiany w warunkach odpoczynku dla kierowców w transporcie międzynarodowym. Firmy będą musiały zorganizować czas pracy kierowców tak, aby mogli oni wracać do domu w regularnych odstępach czasu (co trzy lub cztery tygodnie w zależności od harmonogramu pracy). Tak zwany obowiązkowy okres odpoczynku na koniec tygodnia nie będzie mógł odbywać się w kabinie ciężarówki.
Porozumienie przewiduje, że nowe przepisy dotyczące delegowania i powrotu ciężarówek zaczną obowiązywać 18 miesięcy po wejściu w życie aktów prawnych. Zasady dotyczące czasu prowadzenia pojazdu (w tym powrotu kierowców) zaczną obowiązywać 20 dni po publikacji przepisów.