W kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej, gdzie wczoraj w pożarze metanu rannych zostało 17 górników, nastąpił kolejny wybuch. Do eksplozji doszło ok. 15., w tym samym rejonie, gdzie wydarzył się wczorajszy wypadek. Pracowali tam ratownicy górniczy, ale zostali natychmiast wycofani i nikomu nic się nie stało.
Reporter RMF dowiedział się, że w rejonie gaszenia pożaru zaobserwowano nagłą zmianę składu powietrza: spadła zawartość tlenu, wzrosła temperatura. To mogło świadczyć o kolejnym zapłonie lub wybuchu metanu. Natychmiast podjęto decyzję o wycofaniu ratowników, którzy zabezpieczali pożar i wszystkich górników z wyrobisk.
Dalsze sposoby prowadzenia akcji omawia specjalna komisja ds. zagrożenia metanowego. Na miejscu jest również wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego. Najważniejsze jednak oczywiście jest to, że dzisiaj nikomu nic się nie stało.
Wczoraj jednak, właśnie po zapaleniu się metanu, rannych zostało 17 osób. Najciężej poszkodowani trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Czterech lżej rannych leczy się w szpitalu w Bytomiu.
Rokowania lekarzy są bardzo ostrożne. Najciężej ranny górnik jest nadal nieprzytomny, pozostali gorączkują. Wszyscy mają rozległe oparzenia II i III stopnia. Lekarze najpierw wyprowadzą górników ze wstrząsu oparzeniowego, potem poddadzą zabiegom w komorze tlenowej. To uśmierzy ból i ułatwi gojenie się ran.
Foto: Tomasz Maszczyk RMF, Ruda Śląska
22:40