Likwidowane kolejne linie kolejowe, brud w wagonach i na peronach, brak pieniędzy na cokolwiek - to codzienność Polskich Kolei Państwowych. Są jednak linie, które utrzymują się samodzielnie, bez rządowych dotacji. Chodzi o 20 linii wąskotorowych.
Linie wąskotorowe trafiły w ręce samorządów, a ich obsługą i utrzymaniem zajmują się w większości miłośnicy kolei. Zarabiają, bo ograniczają wydatki do minimum. Np. maszynista w czasie przerwy zajmuje się buchalterią – nie ma wielkiego działu księgowości, nie ma wielkich związków zawodowych. Tam jest to niepotrzebne i jest to niepotrzebne wyrzucanie pieniędzy - mówi Maciej Szewczyk z Wrocławskiego Klubu Miłośników Kolei.
Tam krótko było powiedziane: jeśli wypracujecie zysk, to będziecie mieli wypłatę, jeśli nie wypracujecie zysku, to nikt nie będzie miał wypłaty i skończyło się momentalnie branie w kieszeń u konduktorów. Tam konduktor nie weźmie 2 zł w kieszeń za przejazd, on wystawi bilet za 2,5 zł - mówi Szewczyk.
Dodaje, że „kolejarze wąskotorowi” mają świadomość, że jeśli wezmą łapówkę, to wkrótce po tym może się to dla nich skończyć bezrobociem.
11:35