Stopy procentowe w Polsce przestały służyć do walki z inflacją. Teraz, po raz pierwszy od upadku komunizmu, inflacji nie mamy, a głównym celem Rady Polityki Pieniężnej, która ustala poziom stóp, stało się pobudzenie gospodarki, poprzez ułatwienie dostępu do kredytów. Temu właśnie mają służyć obniżki stóp procentowych. Jak cięcia stóp przełożą się możliwości zaciągania kredytów? Kiedy będzie taniej? O tym dziś w cyklu Twoje Pieniądze.
Stopy na poziomie zaledwie dziesiątych procent wprowadziły banki centralne USA, Unii Europejskiej czy Wielkiej Brytanii. Podobną politykę od wielu lat stosuje bank centralny Japonii. Niskie stopy - w uproszczeniu i w założeniu - sprawiają, że banki komercyjne same ponoszą mniejsze koszty uzyskiwania kredytu. Dzięki temu spada cena pieniądza. Firmy i konsumenci płacą mniejsze odsetki i są gotowi śmielej się zadłużać. Dzięki temu powinien rosnąć popyt i inwestycje. W warunkach ujemnego wzrostu cen, czyli deflacji, podobną politykę zaczęła stosować polska Rada Polityki Pieniężnej.
W rzeczywistości zależność niskie stopy - więcej kredytów, nie jest wcale tak oczywista. Doświadczenie wskazuje, że niski poziom stóp procentowych nie jest bynajmniej wystarczającym warunkiem zwiększenia akcji kredytowej. Banki, owszem szybko obniżają oprocentowanie depozytów, ale wcale nie są gotowe równie ochoczo obniżać oprocentowania kredytów, czynią to ze znacznym opóźnieniem, a ponadto bywa, że - mimo obniżenia kosztów kredytów - są skłonne ograniczać dostęp do nich na inne sposoby.
Przy kredycie mieszkaniowym na ćwierć miliona złotych, zaciągniętym na trzydzieści lat, miesięczna rata powinna spaść o jakieś osiemdziesiąt złotych. Ale trzeba będzie na to poczekać. Spadki w harmonogramach spłat następują z opóźnieniem. Wszystko zależy od umowy kredytowej. To ten dokument powinien określać, po jakim czasie bank uwzględnia w swoich kalkulacjach spadki stóp procentowych, a w ślad za tym zmniejszenie stopy międzybankowej WIBOR.
Nie wszystkie banki kalkulują oprocentowanie na podstawie zmienianej co trzy miesiące międzybankowej stopy 3M WIBOR. Z różnym opóźnieniem przenoszą też jej obniżenie do harmonogramu rat. Niektórzy klienci mogą zatem mieć obniżone oprocentowanie później niż inni. Na pocieszenie dla tych, którym bank obniży raty najpóźniej: mechanizm działa w dwie strony. Kiedy dojdzie do cyklu podwyżek stóp - raty staną się wyższe - również z opóźnieniem.
Zmniejszenie stopy lombardowej sprawia, że obniża się górny pułap oprocentowania kredytów konsumenckich i kosztów obciążania kart kredytowych. Banki mają sposoby, by to sobie to zrekompensować. Tym samym konieczność obniżenia oprocentowania nominalnego nie musi wcale oznaczać spadku całkowitych kosztów kredytów konsumenckich. Najłatwiej bankom podnieść prowizje i stawki ubezpieczeń w przypadku kredytów gotówkowych. Jednak, jak wskazują analitycy, już teraz w wielu przypadkach różnica między oprocentowaniem nominalnym, a rzeczywistym była wysoka, więc pole do podwyżek prowizji i ubezpieczeń może być ograniczone.
Przy niższym oprocentowaniu zwiększa się liczba klientów, których potencjalnie stać na spłacanie kredytu. Zwiększa się tzw. zdolność kredytowa. Odsetki będą teraz niższe, raty spadną, przez co więcej ludzi i firm będzie mogło pozwolić sobie na spłaty i ruszy do banków by się zapożyczyć. Ale jak twierdzą eksperci, banki będą się baczniej przyglądać nowym klientom, by się przekonać, czy zdołaliby spłacać wyższe raty w przyszłości, kiedy stop, a w ślad za nimi odsetki od kredytów, znów wzrosną. W obliczu potencjalnego ułatwienia w dostępie do kredytów banki mogą wprowadzić dodatkowe ostrożnościowe obostrzenia, które zwiększą bezpieczeństwo udzielanych kredytów.
Jak mówi analityk Open Finance Michał Sadrak: W tych bankach, gdzie faktyczny koszt pożyczek spadnie, może zmniejszyć się podaż kredytów. Im mniej banki zarabiają na kredytach, tym bardziej restrykcyjną politykę kredytową muszą stosować. Niewykluczone więc, że nowa sytuacja spowoduje, że przynajmniej niektóre banki zaostrzą zasady przyznawania kredytów.
W przypadku kart kredytowych spadek oprocentowania może natomiast wymusić wzrost opłat za prowadzenia karty.