Większość założycieli komitetu obrony dobrego imienia Jedwabnego wycofała się z niego - wynika z informacji Polskiej Agencji Prasowej. Burmistrz miasta Krzysztof Godlewski, który był krótko pierwszym przewodniczącym komitetu, nie wie, czy on w ogóle jeszcze istnieje.
Tymczasem proboszcz parafii w Jedwabnem ksiądz Edward Orłowski twierdzi, że komitet nadal działa, choć część założycieli wycofała się z niego. "Chęć pracy w nim zgłaszają nowe osoby, między innymi historycy z Warszawy" - mówi ksiądz Orłowski. Oficjalnie o wycofaniu się z komitetu poinformował między innymi jeden z jego założycieli, Józef Goszczycki. Twierdzi, że zrobił to z powodów osobistych, bowiem ma chorych rodziców, a jest ciągle nachodzony przez dziennikarzy, którzy nie dają mu spokoju. Komitet utworzony został w ubiegłą niedzielę. Jego założyciele zapowiadali, że będzie on domagał się między innymi dokładnego ustalenia liczby ofiar mordu Żydów w tej miejscowości. Członkowie komitetu chcieli także, by sprawdzono, czy rzeczywiści w mordzie brali udział Polacy.
Tymczasem pojawiają się kolejne głosy w sprawie Jedwabnego. Zdaniem lidera SLD Leszka Millera należy przeprosić za tę zbrodnię. Miller podkreśla, że trzeba to zrobić między innymi, dlatego, by zagranicą Polacy nie byli odbierani jako naród nienawistny i prymitywny:
Miller podkreśla też, że te wydarzenia już zaszkodziły Polsce. Dokumentów w sprawie Jedwabnego pojedzie szukać do Ludwigsburga historyk delegowany przez Instutut Pamięci Narodowej. Ludwigsburg to składnica dokumentów dotyczących zbrodniarzy nazistowskich. Według dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN-a Pawła Machcewicza historyk pojedzie tam w przyszłym tygodniu.
Dyskusję o masakrze Żydów w Jedwabnem w 1941 roku zainicjowało ukazanie się w Polsce książki Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi". Jej amerykańskie wydanie pojawi się na rynku w kwietniu. Jednak prestiżowy tygodnik „The New Yorker” już opublikował 12 stronicowy tekst Jana Grossa, w którym przedstawia on zasadnicze tezy swej książki, cytuje relacje świadków oraz wspomina o procesach świadków w 1949 i 1953 roku. Na internetowej stronie „The New Yorkera” jest też wywiad z autorem, w którym podkreśla, że dotychczasowe opinie o odpowiedzialności nazistów za tę zbrodnię są nieprawdziwe. Choć sprawa była znana, nigdy dotąd nie rozpatrywano jej pod kątem odpowiedzialności Polaków. Gross mówi, że w powojennej Polsce bardzo mało się pisało o skomplikowanej naturze stosunków polsko – żydowskich, dlatego uwadze opinii publicznej umknął fakt, że pewnego dnia połowa mieszkańców małego miasteczka wymordowała drugą połowę. Gross uważa, że naród, który przez setki lat solidaryzował się z innymi uciśnionymi pod hasłem "Za naszą wolność i waszą", a nie umiał właściwie zareagować na cierpienie swych obywateli narodowości żydowskiej, będzie musiał nauczyć się żyć z myślą, że nie jest już tylko narodem ofiar, ale i oprawców.
foto RMF FM
13:45