Ceny żywności do końca roku mogą wzrosnąć o kilka procent. Raczej będą to wzrosty na poziomie 3-4 procent. Ceny części produktów pozostaną jednocześnie stabilne - wynika z prognoz Polskiej Federacji Producentów Żywności. W Faktach RMF FM wyliczenia ekspertów konfrontujemy z wrażeniami klientów odwiedzających sklepy.
Według prognoz ekspertów w najbliższym czasie ceny części produktów nie powinny rosnąć. Chodzi o pieczywo, masło i oleje. Jeżeli nic się nie stanie z cenami energii, a one są niższe niż były, ceny zbóż i ceny mąki nie poszły do góry, bo mamy nadmiar, a nie niedobór - nie grożą nam nagłe wzrosty cen. Już nie przebijemy szklanego sufitu cenowego. Podobnie jest z masłem - opisuje dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner.
Także oleje roślinne nie powinny drożeć. Pewnie część z nas pamięta i zauważa, że w ciągu roku ceny olejów spadły. W tej chwili mamy stabilizację. W ubiegłym roku sytuację w olejach mocno zdestabilizowała agresja Rosji na Ukrainę, nagle okazało się, że tych produktów jest za mało, szczególnie oleju słonecznikowego. To wybiło cenę oleju rzepakowego, który jest najpopularniejszym w Polsce - dodaje.
Wśród produktów, które w najbliższych tygodniach mogą podrożeć, są ryby, wśród nich karp, a także warzywa i owoce. Był moment, gdy taniały nam warzywa, ale wchodzimy w okres zimowy, więc mamy pomidory za 15, 16, 17 i więcej złotych za kilogram, a były po 8 złotych za kilogram. Jest to duży skok. Jeżeli chodzi o mięso, wydaje się, że jest w miarę stabilnie, dzięki dużemu importowi zbóż można było ustabilizować koszty pasz. Czy to się utrzyma na długo? To zależy od sytuacji geopolitycznej i rynkiem surowców tu w Polsce - zaznacza Andrzej Gantner.
Zapłaciłam dzisiaj 8 złotych za kilogram pomidorów, ale to chyba ostatnie tak tanie, tylko do przetworzenia, w innym sklepie widziałam już pomidory za 20 złotych. Pęczek pietruszki to wydatek 3 złotych, dla mnie to dużo - podkreśla jedna z kupujących na targowisku w Warszawie.
Wysokie ceny karpia wynikają z tego, że jest to ryba sezonowa, popyt na nią jest skumulowany w ostatnich tygodniach roku. Dodatkowo, przez ciepłą jesień, wielu hodowców musi wciąż czekać na start odłowu karpia. Według przewidywań, kilogram żywej ryby może w tym roku kosztować ponad 25 złotych.
Na pewno nie będzie taniej, może nie być za to tak szybko drożej, przynajmniej do końca roku. Koniec roku oznacza koniec wsparcia mechanizmów ochrony cen. Czekamy na decyzje nowego rządu i jego strategii, czekamy na to, co będzie z VAT-em. Rezygnacja z ulgi VAT-owskiej oznaczałaby średni wzrost cen o około pięciu procent. Podobnie działa kwestia cen energii. Będziemy postulować za kolejnymi parasolami ochronnymi dla cen, bo widzimy, że cierpliwość klientów jest na wyczerpaniu. Widzimy spadek popytu na część żywności, zwłaszcza żywność bio, żywność tradycyjną, regionalną, wysokiej jakości, tam mamy spadki. Konsumenci wybierają często tańsze zamienniki - opisuje Andrzej Gantner.