Zakończyło się drugie referendum w Irlandii w sprawie ratyfikacji Traktatu z Nicei. Wstępne sondaże mówią, że w głosowaniu wzięło udział trochę więcej osób niż w roku ubiegłym. Analitycy uważają, że im wyższa frekwencja, tym większe szanse na przyjęcie Traktatu i – tym samym – na rozszerzenie Unii Europejskiej.
Jednak wszystko wskazuje na to, że frekwencja nie będzie wiele się różnić od zeszłorocznej. Wtedy Irlandczycy odrzucili Traktat Nicejski, który stanowi podstawę do rozszerzenia Unii Europejskiej. Frekwencja wyniosła wówczas 35%. W tym roku - jak twierdzą eksperci - szanse na przyjęcie traktatu rosną przy wyższej frekwencji. Gdyby do urn poszło 45% z niemal 3 milionów mieszkańców Irlandii, to ratyfikacja dokumentu przez ten kraj byłaby prawie pewna.
Tłumnie do urn podążyli mieszkańcy stolicy Irlandii – Dublina. Tutaj frekwencja przekroczyła 40%. Jednak w niektórych częściach Zielonej Wyspy głosował zaledwie co dziesiąty jej obywatel. Rekord padł w hrabstwie Donegal, gdzie głosowało jedynie 3% osób, znajdujących się na listach.
Aż 19% Irlandczyków do wczoraj nie miało wyrobionego zdania na temat Traktatu. 42% opowiadało się za rozszerzeniem Unii, a 29 przeciwko. Szalę referendum przeważą ci niezdecydowani. Rząd Irlandii prowadził dramatyczną kampanię za przyjęciem Traktatu Nicejskiego. W wypowiedziach polityków wyraźnie dało się wyczuć zażenowanie z powodu wyników zeszłorocznego referendum, które spłynęły na kark Brukseli zimnym prysznicem. Na oficjalne wyniki dzisiejszego głosowania będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.
Po raz pierwszy referendum zorganizowano w sobotę, by większość osób mogła pójść do urn. Ostatnie sondaże wskazywały na zwycięstwo zwolenników traktatu z Nicei, ale co piąta osoba nie była jeszcze do końca zdecydowana.
Irlandia jest jedynym krajem Unii Europejskiej, gdzie o przyjęciu bądź odrzuceniu Traktatu z Nicei decyduje ogólnonarodowe referendum. W pozostałych państwach Piętnastki decyduje o tym zgoda parlamentów narodowych.
22:25